wtorek, 15 września 2015

STRATOVARIUS - Eternal (2015)

Niektóre zespoły są jak wino. Z każdym rokiem zamiast tracić na swojej jakości, wręcz przeciwnie tylko zyskują. Jednym z takich zespołów, który przeżywa swoją drugą młodość i który ostatnio jeszcze lepiej niż na początku jest bez wątpienia fiński band o nazwie Stratovarius. Ta kapela to prawdziwa żyjąca legenda jeśli chodzi o melodyjne granie i power metal europejski. Mieli spory wpływ na gatunek i szybko wykreowali swój styl. Charakterystyczne melodie, riffy mocno osadzone w klimacie fantasy i s-f, słodkie klawisze i specyficzna konstrukcja sprawiają, że od razu rozpoznać styl Finów. Na przestrzeni lat nagrali sporo albumów i właściwie kiedy odszedł lider Timo Tolkki, to zastanawiano się czy to nie odbije się na kapeli. Jednak wraz z wydaniem „Polaris” zespół odżył i ma się naprawdę bardzo dobrze. Każdy album wydany po odejściu Timo Tolkiego zasługuje na miano jednego z najlepszych. Wydany w 2013 r „Nemesis” pokazał, że zespół potrafi nagrać power metalowy i ostry album. Poziom wysoko zawieszono i właściwie kto mógł przypuszczać, że jest to jeszcze do przebicia? „Eternal” z roku 2015 to jeden z najlepszych albumów tej grupy, jeśli nie najlepszy. Herezje? Być może. A może kapela dojrzała i zaskoczyła swoim kompozytorstwem?

„Eternal” to o tyle ciekawy krążek, że z jednej strony przemyca znane nam rozwiązania i pomysły, ten styl który nie da się pomylić z innym zespołem. Takie nawiązanie do klasycznych albumów i to w najlepszy sposób. Najlepsze jest to, że zespół stara się brzmieć świeżo, czy też zaskoczyć. Zespół dojrzał i nie jest to już ten sam słodki band, który gnał do przodu bez wizji i większego pomysłu. Teraz każdy ich album to nowa przygoda, nowe doznania i muzyka z kręgu melodyjnego heavy metalu i power metalu. Za każdym razem jest pewien schemat. Piękna i miła dla oka okładka, która utrzymana jest w klimacie s-f. Zwarty i przemyślany materiał, który pozbawiony jest nie potrzebnych dłużyzn czy wstawek. Zespół też dba o to żeby pojawił się jakiś kolos. „Eternal” powiela te pewne schematy, a mimo to muzycznie zaskakuje, pokazuje nową jakość. Zaczyna się mocno i z kopyta. „My Eternal Dream” to power metalowa petarda, która pokazuje że zespół jest w szczytowej formie. Dobrze dopasowane klawisze, szybkie tempo, niestarzejący się Timo Kotipelto i do tego mocny riff. Zespół pędzi nie tylko do przodu ale pokazuje tez pazurki. „Shine in The Dark” zaczyna się bardzo klimatycznie i od razu można się połapać że to Stratovarius. Choć Stratovarius nigdy nie brzmiał tak soczyście, tak klimatycznie, wręcz magicznie. Kolejna petarda, choć nie brakuje tutaj podłoża bardziej rockowego, co słychać w początkowej fazie. Zespół bardzo umiejętnie łączy power metalową motoryką z podniosłością i gdzieś nutką progresywnego rocka. To właśnie słychać w melodyjnym „Rise above it”, który jest kolejnym killerem. Melodyjny heavy metal najwyższych lotów uświadczymy w rytmicznym „Lost Without Trace”, który mimo swojej rockowej maniery i średniego tempa niszczy. To jest właśnie Statovarius naszych czasów. Są dojrzali i potrafić piękne utwory, które nie są przesłodzone ani też nie trafione pod względem pomysłu. To wszystko jest takie jak być powinno. Gitarzysta Matias okazał się powiewem świeżości dla zespołu i choć może nie ma takiego stylu rozpoznawalnego jak Timo Tolkki, to jednak nadał zespołowi nieco innego brzmienia. Potrafi zaskoczyć i często atakuje nas mocnym riffem czy ciekawymi solówkami, które nie tylko ukazują pazur, agresję, technikę czy pomysłowość. Jest w tym magia, jest nutka finezji i lekkość. Wszystko zagrane z polotem i bez zbędnego silenia się. Dlatego też nowy materiał tak łatwo się słucha i tak szybko zapada w pamięci. Świetnie jego talent odzwierciedlają takie hity jak „Feeding The Fire” czy rozpędzony „In My Line of Work”. Płyta przepełniona jest hitami z górnej półki i wystarczy wsłuchać się w takie kompozycje jak „Few are those” czy „Man in the Mirror”. Słabszym ogniwem jest ballada w postaci „Fire in Your Eyes”. Na koniec mamy opus magnum i jeden z najlepszych utworów zespołu jakie stworzył. Tak kolos „The Lost Saga” zasługuje na to miano. Złożona i rozbudowana kompozycja to jest, ale ile ciekawych motywów udało się tutaj upchać.


Stratovarius to zespół, który osiągnął wiele i tak naprawdę nie musi już nic udowadniać. Nagrał albumy, który miały wpływ na gatunek power metalu. Zespół do pewnego czasu nagrywał dobre albumy, ale potem gdzieś to wszystko zaczęło znikać i wszystko szło ku upadkowi. Odejście Timo Tolkkiego pozwoli odetchnąć i złapać wiatr w żagle. Stratovarius nagrywa jedne z najlepszych swoich albumów i „Eternal” to już w ogóle prawdziwa jazda bez trzymanki. Niezwykle dojrzałe dzieło, które zawiera to wszystko co składa się na ich styl, ale tez reprezentuje nową jakość. Jedno z największych zaskoczeń roku 2015. Statovarius jest jak wino, im starsze tym lepsze.

Ocena: 9.5/10

9 komentarzy:

  1. Pozostaje posłuchać ich nowych przebojów live w Progresji. ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Dżizus Fakin Krajst Kajtek, co ty tu wypisujesz? :P
    Zostaw tych dziadów w cholerę. Kotipelto to już autoparodia...
    Lepiej zajmij się nówkami Ceda - Rocka Rollas, Blazon Stone i Cloven Altar.

    OdpowiedzUsuń
  3. ...i Breitenhold! xD

    OdpowiedzUsuń
  4. słucham je od tygodnia :D ale recki wylądują na blogu, jak dostanę płytki :p bo na razie nie mogę :P Ale powiem jedno Ced nie zawodzi :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Breitenhold zdecydowanie na plus, Blazon Stone gorszy od debiutu...może przez nowego beznamiętnego wokalistę, melodie też już nie tak killerskie. Jutro kolejne dwie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Panowie,Nobel dla Ceda za ilość i jakość muzy. ;D
    RR i CA też na wysokim poziomie...więc Łukasz czekamy na Twoje ''metalowe prace''. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie od dzis go podziwiam, ma talent chłopak. Lector, Mortyr, Blazon stone, Rocka Rollas, teraz doszły nie dawno Breitenhold i Cloven Altar. Koleś dla mnie jest geniuszem i ma głowę pełną pomysłów. Ma ich na tyle, że na swoim fb udostępnił pliki wartości 700 mb gdzie było pełno jego pomysłów. On je udostępnił, ponieważ stwierdził że cały czas ma nowe, świeze. Same albumy nagrywa na wysokim poziomie i to jest czysta klasyka. w dodatku fajnie urozmaica je. Mortyr speed thrash, Blazon stone kalka Running Wild a Breitenhold ma sporo wpływów power metalu spod znaku Gamma Ray. Uwielbiam go :D Najpierw czekam na płytki fizyczne zeby móc udostępnić recenzje :D

      Usuń
    2. W Breiten słyszę Guardianów, Gamma Ray + Enforcer to RR
      Przyrównać do któregokolwiek z nich Strato to po prostu żal.

      Usuń
    3. Wybacz ale ciężko porównać te kapele Ceda do strato, troszkę inna bajka. Strato nagrał naprawdę ciekawy album i w swojej konwencji jest naprawdę miłym zaskoczeniem. Jak na nich to wręcz perełka :D

      Usuń