niedziela, 8 stycznia 2017

SPELLCASTER - Night Hades The World (2016)

Czas rzucić kolejne zaklęcie na fanów heavy/speed metalu z lat 80. Amerykański band Spellcaster, który działa od 2009 r doskonale wie jak to robić. Ich debiutancki album przyciągnął całkiem spore grono fanów. Zwłaszcza fani Striker, Enforcer, White Wizzard czy Attacker przekonali się do tego co zaprezentował spellcaster. Grają prosty, energiczny heavy/speed metal, który zakorzeniony jest w latach 80. Całość opiera się na specyficznym i zadziornym wokalu Tylera, a także na zgranym duecie gitarowym, który stawia na szybkość, prostotę i przebojowość. Na „Under the Spell” to wszystko było słychać, a przede wszystkim szczerość i autentyczność. Drugi album był wpadką, bo wiało nudą i nic specjalnego zespół nie zaprezentował. Teraz po upływie 2 lat powracają do tego co grali na debiucie wraz z trzecim krążkiem „Night Hades the World”. Zespół znów jest w bardzo dobrej formie, zaskakuje pomysłowością i stawia na urozmaicenie. Podobnie jak na debiucie tak i tutaj sporą rolę odgrywają melodyjne i energiczne solówki. Same motywy są mocne, wyraziste i potrafią zapaść w pamięci. Już patrząc na frontową okładkę można poczuć dreszcze, a wszystko przez klimat grozy. Brzmienie soczyste i mocno osadzone w latach 80 podkreśla styl i jakość Spellcaster. Na płycie znalazło się tylko 8 kompozycji. Otwierający „Aria” to prawdziwa heavy/speed metalowa petarda. Słychać, że zespół znów wrócił do wielkiej formie. Mamy tutaj wszystko czego nam trzeba. Jest energia, chwytliwy refren i mocny riff. Tytułowy „Night Hides the World” to utwór bardziej emocjonalny i bardziej rockowy. Nutka progresywności pojawia się w rozbudowanym „The Lost Ones”, który pokazuje jak zespół potrafi znakomicie budować napięcie. Dalej mamy rozpędzony „I live again”, który przenosi nas do czasów „Piece of Mind” czy „Poverslave” Iron maiden. W podobnej stylizacji utrzymany jest przebojowy „The Accuser”. Końcówka płyty również trzyma wysoki poziom i może podobać się nieco ostrzejszy „The Moon Doors” czy złożony „Prophecy”, który znakomicie podsumowuje ten klimatyczny album. Spellcaster znów jest w grze. Pokazali na nowym albumie, że dobrze czują się w heavy/speed metalu i że poprawili swoje błędy, które popełnili na „Spellcaster”. Amerykański znów rzucił dobre zaklęcie i znów oczarował swoją muzyką. Warto znać najnowsze dzieło Spellcaster.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz