W
roku 2014 niemiecki band o nazwie Witnerstorm przeszedł sam siebie
wydając „Cathyron”. Pozycja skierowana do fanów Falconer,
Running Wild czy Orden Ogan, którzy cenią sobie folkowy
klimat i pomysłowe melodie. Tamten album pokazał klasę zespołu i
ich ogromny potencjał. Płyta zdobyła pochlebne recenzje i szybko
stała się jednym z największych osiągnięć niemieckiej formacji.
Tym bardziej czekałem na kolejne dzieło tego zespołu i liczyłem,
że uda się zespołowi podtrzymać wysoką formę. Niestety „Cube
of Infinity” nie jest tak energiczny i tak przebojowy jak
poprzednik. Niby ten sam styl i podobne rozwiązania, ale nie jest
tak pomysłowy i tak dopracowany w porównaniu do „Cathyron”.
Winterstorm mimo niezbyt udanego materiału potrafi zaciekawić
słuchacza i w sumie pomaga w tym utalentowany wokalista Alexander,
który potrafi stworzyć bardzo wciągający folkowy klimat.
Michi i Armin to z kolei bardzo zgrany duet gitarowy i panowie
naprawdę się dogadują. Słychać to po nowych kompozycjach, które
są naprawdę solidne i nie brakuje im pazura. Pierwszym dobrym
dowodem na to jest chwytliwy „Pacts
of blood and Might”,
który jest kontynuacją tego co mieliśmy na „Cathyron”.
Jest folkowy klimat, lekkość, przebojowość i takie urozmaicenie w
obrębie jednego kawałka. Sporym plusem tego kawałka jest bez
wątpienia główny riff i echa Running Wild. Dalej mamy nieco
toporniejszy „In clarity”
, melodyjny „Secrets and lies”,
które tylko potwierdzają, że Winterstorm zna się na rzeczy.
Klimat folkowy jest sporym atutem płyty i to dzięki nim płyta jako
tako się broni. To właśnie takie kawałki jak „Effects
of Being”
czy „Frozen Aweking”
oddają najlepsze właśnie tą atmosferę. Szkoda tylko, że płyta
nie jest równa ani taka energiczna jak poprzednia, bo wtedy
efekt byłby zupełnie inny. Pozytywnie zaskoczył mnie też lekki i
nieco komercyjny „Timeshift”, który urzekł mnie
przebojowym refrenem i prostą formą. Na sam koniec mamy kolejny
hicior z wpływami Running Wild czyli „Hymn of
Solitude”.
Miła dla oka szata graficzna, dopieszczone, soczyste brzmienie
sprawiają, że płyta robi wrażenie. Kompozycje są solidne, choć
brakuje im elementu zaskoczenia i finezji. Nie jest to drugi
„Cathyron”, ale na pewno warto zapoznać sięz najnowszym dziełem
Niemców, zwłaszcza jeśli lubicie klimaty Running Wild i
Orden Ogan.
Ocena: 7.5/10
Ocena: 7.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz