sobota, 14 września 2019

TYGERS OF PAN TANG - Ritual (2019)

Nie łatwo jest oddać klimat czasów, kiedy rządził NWOBHM. Nie łatwo jest odtworzyć ten styl i te szalone pomysły. Niektórzy ponoszą porażkę, kiedy próbują przypomnieć nam tamte czasy. Jednak inaczej jest kiedy za owy temat bierze się ktoś kto tworzył taką muzykę i wciąż tworzy muzykę. Tygers of Pan Tang to kultowy band, który powstał w 1978r. Na przestrzeni lat zmieniał się skład, a band tworzył naprawdę ciekawe albumy. Obecnie to już nieco inny zespół, w którym ze starego składu został tylko gitarzysta Robb Weir. Panowie jednak starają się być wierni swoim korzeniom i nie zapominają o NWOBHM. Jak sami muzycy to określają, każde nagrywanie kolejnego albumu to dla nich rytuał. I tak też postanowili nazwać swój nowy album, czyli "Ritual". To już dwunasty krążek tej kultowej formacji, ale drugi z tym składem i drugi pod skrzydłami wytwórni Mighty Music.

Premiera dopiero 22 listopada, ale powiem że warto czekać na to wydawnictwo. Nie trzeba być fanem tej kapeli i znać ich poprzednie wydawnictwa by sięgnąć po "Ritual". To płyta, która oczywiście utożsamia się z latami 80 i korzeniami Tygers of pan Tang, ale to też wydawnictwo urozmaicone i bardzo współczesne. Sporą robotę robi klimatyczna i minimalistyczna okładka, a także współczesne i mocne brzmienie.  Idąc dalej trzeba pochwalić panów, że zgrali się i dobrze się czują w swoim towarzystwie. To słychać od pierwszych minut i choć płyta jest urozmaicona to tworzy spójną całość. Znajdziemy tutaj spokojne kawałki, ale nie brakuje też mocnego heavy metalowego pazura, czy też wycieczki do czasów NWOBHM. Tygers of pan tang na nowym albumie pokazuje, że idą w podobnym kierunku co Praying Mantis i to wcale mi nie przeszkadza. Dobrze wplecione motywy hard rockowe zawsze są mile widziane.

Wokalista Jacopo błyszczy tutaj i rozwinął skrzydła w porównania do poprzedniego wydawnictwa. Znakomicie odnajduje się w mocniejszych utworach, ale najbardziej pasują do niego te hard rockowe aranżacje. Ta płyta to też dobra praca gitarzystów i Micky oraz Robb dają niezły popis umiejętności i to taka stara szkoła grania. Podoba mi się to.

Koniec pitolenia i przejdźmy do szczegółów. Zaczynami od mocnego wejścia gitar w "Worlds Apart". Mocny riff daje się we znaki i to może zadowolić fanom starych płyt tej kapeli. Nie brakuje nawiązań do NWOBHM. W "Destiny" band pokazuje swoje bardziej hard rockowe oblicze, ale i w takim wydaniu brzmi autentycznie i słucha się tego naprawdę dobrze. Zwalniamy nieco tempo, wkraczamy nieco w rejony Scorpions czy Def Leppard i dostajemy killer w postaci "Rescue Me". Wolne, wręcz marszowe tempo jest tutaj naprawdę urocze. Prawdziwy hit i tyle. Zaskakuje na pewno petarda w postaci "Raise some Hell". Szybki, energiczny kawałek, który znakomicie wtrąca elementy NWOBHM. Do tego ten riff rodem z płyt DIO. Czysta magia i jeden z najlepszych kawałków na płycie. Znakomicie słucha się "Spoils of War", który również brzmi klasycznie. Nie brakuje tutaj nawiązań do Judas Priest. Brzmienie tylko podkreśla atuty tego zespołu i uroki tego utworu. Jacopo to znakomity wokalista i z każdym kawałkiem tylko mnie przekonuje, że to właściwy człowiek na właściwym miejscu. Nutka Ac/Dc jest w przebojowym "White lines" i znów czuć tą chemię i dobrą zabawę muzyków, która udziela się słuchaczowi. Znalazło się też miejsce dla klimatycznej ballady "Worlds cut like knives".  Ostry riff i szybsze tempo wraca w dynamicznym i zadziornym "Damn You". To kolejny wysokiej klasy utwór na płycie i nie ma mowy o nudzie. Hard rock wraca w melodyjnym i nastrojowym "Love will find a way". Znakomity przykład jak dobrze funkcjonuje na tym albumie przebojowość i urozmaicenie. Do mocnych utworów o heavy metalowym zacięciu trzeba zaliczyć "The art of noise". Na sam koniec dostajemy kolejny energiczny killer, czyli "Sail On".

Tygers of Pan Tang żyje i ma się dobrze. To już nieco inne czasy, inni muzyce, ale wciąż grają muzykę atrakcyjną, taką współczesną i na wysokim poziomie. "Ritual" to płyta urozmaicona, przebojowa, klimatyczna i pełna ciekawych kompozycji. Panowie dali z siebie wszystko i efekt jest powalający. Przemyślany album w którym nie brakuje elementów NWOBHM, hard rocka czy heavy metalu, a najlepsze jest to że płyta jest autentyczna i ma swój charakter. Ja to kupuje!

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz