Ci którzy nie mają wygórowanych oczekiwań, śmiało mogą sięgnąć po debiutancki album fińskiej formacji Everlore. Ten band działa od 2013 r i w tym roku postanowili wydać swój pierwszy krążek zatytułowany "Everlore". To płyta może i prosta pod względem stylistycznym, co przedkłada się na bardzo łatwy odbiór tej płyty. Co tutaj znajdziemy? Dobrą mieszankę heavy metalu i power metalu. W muzyce tej fińskiej kapeli znajdziemy elementy Hammerfall czy Bloodbound.
Okładka sugeruje jakiś symfoniczny power metal w stylu Rhapsody, a zawartość zabiera nas w zupełnie inne rejony. Więcej tutaj prostego zadziornego heavy metalu z domieszką power metalu. Gitarzyści Samo i Juuso grają tutaj poprawnie i nie można im coś złego zarzucić. To po prostu solidna szkoła europejskiego power metalu. Do tego dochodzi specyficzny głos Joonasa Kunnela. Wszystko jest tak jak być powinno, jedynie materiał troszkę bez mocy, bez jakiś elementów zaskoczenia.
"Here Be Dragons" to udany otwieracz, z wyrazistym riffem, szybkim tempem i odpowiednim ładunkiem energii. Dobrze wypada melodyjny i lekki "Stranger Skies". Takie to wtórne i przewidywalne. Nutka zadziorności i nowoczesności pojawia się w "Face of tommorow", czy w power metalowym "Race for the sun". Niestety są też nieco słabsze momenty jak "The poet".
Potencjał jest, bowiem grupa potrafi grać i robi to dobrze. Pozostaje dopracować styl i aranżacje. Brakuje rasowych hitów i dopracowanych melodii. Jednak jest nadzieja, że w przyszłości jeszcze pokażą na co ich stać.
Ocena: 5.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz