środa, 9 września 2020
NUCLEAR WARFARE - Lobotomy (2020)
Kiedy mówi się o niemieckim thrash metalu to od razu namyśl przychodzi Tankard, Destruction, Kreator czy Sodom. Warto jednak pamiętać że oprócz starej gwardii pojawia się sporo młodych utalentowanych zespołów, które również szybko osiągają status gwiazdy. 19 lat na scenie to kawał czasu i spory atut kapeli o nazwie Nuclear Warfare. Kapela bardzo utalentowana i głodna sukcesu. Tak na dobrą sprawą nie wiele im brakuje do tych najlepszych kapel. "Lobotomy" to 6 album tej formacji i jest to płyta o jakiej marzy nie jeden fan thrash metalu.
Nuclear Warfare nie definiuje na nowo thrash metalu, ani nie eksperymentuje w żaden sposób. Sięga z klasycznych rozwiązań i robi własną interpretacje. Co ciekawe z jednej strony dostajemy rasowe, surowe, ostre niczym brzytwa brzmienie, ale klimat lat 90 można poczuć od pierwszych dźwięków. Okładka też te sprawia, że skojarzenia z latami 90 są jak bardziej na miejscu. Jeśli chodzi o styl to band gra thrash metal z mieszanką speed metalu i dostajemy agresywne, mocne riffy i sporą dawkę melodyjności. Tak więc nie ma mowy o nudzie. W roli wokalisty idealnie sprawdza się tutaj wokalista Stormhunter, który grywa w klimatach Running wild. Mowa tutaj o fenomenalnym Florianie Bernhardzie. To co wyprawia z kolei gitarzysta Sebastian Listl zasługuje na owacje na stojąco. Partie gitarowe są zagrane z polotem i pasją. Słychać, że Sebastian wie jak grać thrash metal i każdy riff i solówka przypomina stary dobry, niemiecki thrash metal. Panowie odrobili zadanie domowe i stworzyli prawdziwą bestię.
Zawartość to 9 kompozycji i każda z nich to petarda. Jazda zaczyna się od technicznego i melodyjnego "Lobotomy" i moje skojarzenie to Kreator. Połamane partie gitarowe w energicznym "Bombshell Disease" troszkę przypominają Anthrax, aczkolwiek Niemcy grają agresywnie i wykorzystują elementy speed metalu. Wyszedł z tego rasowy killer. Klimatycznie zaczyna się "Gladiator", ale nie ma mowy o balladzie, bowiem to kolejny szybki utwór. Urocze są zwolnienia w sferze refrenu. Potem mamy serię petard w postaci "Betrayers from hell", czy melodyjnego "They live". Całość zamyka zadziorny "Ages of blood".
"Lobotomy" to kwintesencja thrash metalu. Band nagrał dopracowany i agresywny album, który zawiera wszystko to co najlepsze w tym gatunku muzycznym. Jest masa mocnych riffów i do tego band cały czas stawia na szybkie tempo. Duże brawa za klasyczne rozwiązania i nawiązanie do klasycznych płyt niemieckiego thrash metalu. Płyta która mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła.
Ocena: 9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz