sobota, 26 września 2020

SACRED OUTCRY - Damned for all time (2020)

Muzycy z greckiego Sacred Outcry mogą powiedzieć, że marzenia się spełniają. W końcu  kapela zrodziła się w 1998r i nawet była w studio zarejestrować swój debiutancki album.  W sumie odrobina nieszczęścia i debiutancki "Damned for all time" nigdy by się nie ukazał. Krytyczny był rok 2004, kiedy to kapela się rozwiązała. W 2015 r doszło do reaktywacji i band miał zarejestrowany już materiał w 2018r, ale na premierę przyszło nam poczekać do tego roku. Brakowało odpowiedniego głosu by siać zniszczenie i żeby ta muzyka brzmiała autentycznie.  Jeśli kapela gra epicki heavy/power metalu to nic dziwnego, że zaproszono Yannisa Papadopoulosa, który jest znany z Wardrum, Beast in Black czy Warrior Path.

Debiut? To słowo, które nie pasuje mi do tej płyty. Płyta, która tworzona jakby latami ma w sumie to coś co dzisiaj jest bardzo na topie. Epickie chórki, szybkie riffy, a także duża paleta różnych melodii. Band bawi się motywami i rzeczywiście daje się ponieść heroicznym zagrywkom i ta epickość wylewa się z tych motywów. Same aranżacje są przemyślane i pomysłowe, a całość zachwyca swoim przepychem. Jakby ten album ukazał się wtedy, to byłby niezwykle przełomowy i powalający na kolana. Nic się nie dzieje, bowiem dzisiaj jest jeszcze bardziej autentyczne i jeszcze bardziej szczery. Na takie płyty warto czekać latami i bardzo dobrze, że panowie się nie poddali i w końcu "damned for all time" ukazał światło dzienne.

Majstersztyk nie tylko pod względem zawartości. Okładka w pełni oddaje styl i jakość zespołu. Od razu wiadomo na co się piszemy. Brzmienie również ma swój rycerski, epicki klimat. Pobudza emocje i podkreśla jakość dźwięków.

Na płytę składa się 9 utworów i każdy z nich to ważny element tej układanki. "Timeless" to intro, ale nie takie banalne, bo te akustyczne partie gitarowe znakomicie wprowadzają w klimat płyty. Coś w tym jest z Blind Guardian, ale nie tylko. Podniosłość i marszowe tempo to atuty "Legion of the fallen" i tutaj dużo się dzieje i ten fenomenalny Yannis. Brawo panowie i najlepsze że czuć ten grecki epos.  Ileż klasycznych patentów w takim agresywnym "Sacred Outcry" i ten power metal jest tutaj wyczuwalny. Jakim dobrym bandem trzeba być, żeby siać zniszczenie tylko za sprawą akustycznych gitar i śpiewu Yannisa. Romantyczny, pełen patosu i poetyckiego wydźwięku jest właśnie "Scared to cry" i nie bójmy się płakać, bo ten kawałek naprawdę wzrusza swoim pięknem. Pełno tych akustycznych partii gitarowych i odgrywają one kluczową rolę na tej płycie jak i w samej muzyce Sacred Outcry. Przesądzają o klimacie tej płyty i jego ładunku emocjonalnym, ale nie jest to żadna oznaka słabości tej kapeli. Spójrzmy na mojego faworyta, czyli "Lonely Man". Zaczyna się spokojnie, wręcz balladowo. Band buduje napięcie, a potem wszystko eksploduje. Wkraczają ostre partie gitarowe i szybkość, a w efekcie powstaje prawdziwy killer. Jedna z najlepszych kompozycji roku 2020. "Crystal Tears" to kolejny epicki i nastrojowy kawałek. Akustyczne motywy potrafią oczarować i przenieść słuchacza do innego świata. By stworzyć ciekawy kolos trzeba być naprawdę uzdolnionym zespołem. Tytułowy "Damned for all time" to kwintesencja epickiego heavy/power metalu. Band tutaj nie boi się różnych upiększeń i choć pełno jest tych ozdobników, to ten przepych jest uroczy. Klasa sama w sobie i te 14 minut szybko przelatuje. Mistrzostwo świata i można w kółko tego słuchać i się nie nudzi. Brawo! Band żegna się z nami za sprawą marszowego "Farewell", który pokazuje jak powinien obecnie brzmieć Manowar. Yannis znów pokazuje, że jest wokalistą najwyższej klasy.
 
Już wiecie jaki jest werdykt? Tak płyta w pełni skończona. Wszystko współgra ze sobą i każda sekunda tej muzyki to prawdziwa uczta dla smakoszy prawdziwych dźwięków, które potrafią poruszyć emocje i porwać słuchacza. To płyta pełna emocji, pełna romantycznych zagrywek, ale to jest właśnie piękne. Band niszczy nie tylko mocą, ale też właśnie pomysłami i aranżacjami. Potrafią zniszczyć słuchacza przy użyciu partii akustycznych, a to już tylko świadczy o ich klasie. Teraz trzymam kciuki, że panowie się utrzymają i nie będą nam kazać czekać kolejnych długich lat na kolejne wydawnictwo. Dzięki Sacred Outcry za waszą ponadczasową muzykę!

Ocena: 10/10

5 komentarzy:

  1. Świetne! Można słuchać bez końca...

    OdpowiedzUsuń
  2. Słuchałem 3 razy i jakoś dupy nie urwało. Fajnie i miło graja nawet z polotem, ale za dużo tej melancholii. Niby to power niby melodyjny rock, takie tam pitu pitu. Ogólnie 6/10 się należy ale jeśli to 20 lat tworzyli to ja wysiadam. Posłuchaj nowej Manticory -to live to kill to live, o to jest to:) już początek to 14 min kolos i tu jest moc. Żadne tam popłuczyny. Mam juz cd w domu i sąsiedzi teŻ już słyszeli:) Wasz zawsze szczery STEFAN

    OdpowiedzUsuń
  3. Od wczoraj słucham jej i jestem zachwycony.

    OdpowiedzUsuń
  4. Perełka dla smakoszy. Obowiązkowa pozycja dla wielbicieli Yannisa.

    OdpowiedzUsuń