czwartek, 24 września 2020

LONEWOLF - Division Hades (2020)


 Niemcy mają Grave Digger, Running Wild, czy Stormwarrior, a Francja ma Lonewolf, który od 1992r  nieustannie udowadnia, że może śmiało konkurować z tymi wielkimi zespołami. Lata lecą, a Lonewolf nic się nie zmienił i nowe dzieło "Division Hades" niczym nie zaskakuje. To płyta nagrana dla fanów tej kapeli. Ta płyta nie ma pozyskać nowych fanów, bowiem ci co już znają ten band to pokochają nowy krążek, a ci co zawsze byli na nie to ta płyta raczej nie zmieni ich poglądu. Tak dostaliśmy kolejny genialny od tej kapeli. Mnie nigdy nie zawiedli i zawsze dostaję od nich to na co czekam.

"Division Hades" to 10 album w dyskografii francuzów i jest to swoista kontynuacja poprzednich wydawnictw. Band nic nie kombinuje i gra dalej swoje. Nic się nie zmieniło i band serwuje nam ostry, zadziorny heavy/speed metal, który mocno nawiązuje do niemieckiej sceny metalowej. Warto zaznaczyć, że nowy album to również powrót Damiena Capolongo w roli gitarzysty. Od strony gitarowej naprawdę sporo się dzieje, zresztą jak zawsze. Mamy mocne riffy, mamy sporo atrakcyjnych melodii i wszystko jest zagrane z polotem. Panowie dobrze się bawią i to słychać, a to przedkłada się na odbiór tej płyty. Tym razem band postanowił wydać 2 płytowy album, z czego pierwsza płyta to faktycznie nowy materiał, a druga płyta to zagrane na nowo stare i zapomniane kawałki grupy. Band sięga tutaj nawet po kompozycje z pierwszych 3 wydawnictw demo.

Bardzo dobre wrażenie robi klimatyczna i nieco rycerska okładka. Bije z niej epickość. Co ciekawe band stara się też ten klimat przenieść na kompozycje. Materiał jest urozmaicony i naprawdę dużo się tutaj dzieje, Nie brakuje hitów i całość spina zadziorne brzmienie.

Płytę otwiera nastrojowy i epicki "The last goodbey", który oddaje to co najlepsze w tej kapeli. Co za przebojowość bije z tego kawałka, no i złożone partie gitarowe. Echa Running wild tak jak zawsze są słyszalne. "The Fallen Angel" to kolejna petarda na płycie i znów mega robotę robią popisy solówkowe. Stonowane tempo i mroczny klimat dodają uroku temu kawałkowi. Klasycznie brzmi tytułowy "Division Hades" i znów słychać hołd dla niemieckiej sceny metalowej. Prosty riff i chwytliwy refren i hit gotowy. Wypisz, wymaluj Running wild z lat 90 mamy w przebojowym "Manilla Shark". Niby utwór lekki, ale za to imponuje pomysłowością. Jednym z najostrzejszych utworów na płycie jest rozpędzony "Underground warriors" i tutaj band pokazuje naprawdę na co ich stać. Chwilę oddechu mamy w klimatycznym instrumentalnym "to hell and back". Wiele wnosi melodyjny "Alive" i na taki heavy/speed metal zawsze jest popyt. Klasa sama w sobie.  Nie brakuje szybkich kawałków na nowy albumie i kolejnym tego przykładem jest zadziorny "Silent Rage", który jest kwintesencją stylu Lonewolf. Całość zamyka epicki i podniosły "Drowned in Black", który idealnie wieńczy całość. Niezwykła kompozycja, która oddaje w pełni to co najlepsze w Lonewold. Prawdziwa perełka. Drugi album to kompozycje na nowo zagrane i trzeba przyznać, że brzmią świeżo i jakby bardziej okazale.

"Division Hades" to kolejny świetny album Lonewolf i ta kapela po prostu nie zawodzi. Band wie jak zagrać heavy/speed metal w klimatach Running wild czy Grave Digger. Dzielnie idą w ślady wielkich kapel, a przy tym są autentyczni i robią to wszystko perfekcyjnie. Brawo Lonewolf !

Ocena: 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz