niedziela, 14 sierpnia 2022

DAVID READMAN - Medusa (2022)


 Mija 15 lat od pierwszego solowego albumu Davida Readmana. Od tamtego czasu sporo się działo, a sam David już bardziej dojrzałym wokalistą, muzykiem. Dał się nam poznać jako wokalista Pink Cream 69, Voodoo Circle, czy ostatnio Black Eye. Te wszystkie znane nam cechy z tych zespołów odnajdziemy na najnowszym krążku Davida Readmana, który nosi tytuł "Medusa". Na krążku pojawia się kilku gości co nieco urozmaica zawartość.

Okładka typowo dla hard rockowych płyt i w sumie zachęca by zapoznać się z zawartością. Tutaj oczywiście magnesem przyciągającym uwagę jest nazwisko muzyka. Jego głos to jeden z ważniejszych głosów w muzyce hard rockowej czy melodyjnym metalu. Na nowym krążku błyszczy pod względem wokalnym to na pewno. Tylko szkoda, że samo tło już nie powala na kolana. To dobrze skrojony materiał, który miło się słucha ale nic więcej. To po prostu kolejna solidna hard rockowa pozycja w tym roku. Nie wzbudza większych emocji, nie skłania do przeżywania i analizowania. Szkoda.

Zmarnowany potencjał to idealne określenie dla "Medusa". Na pewno w kurza mnie obecność Jessicy Conte w otwierającym "Madame Medusa". Sam kawałek całkiem udany i intryguje zadziornością. Stonowany i nieco toporny "Generation dead" też niczym specjalnym nie zachwyca. Niby jest hard rockowo, ale bez polotu. Ciekawszy już jest nieco mroczniejszy "Turned to black" z gościnnym udziałem Rolanda Grapowa. Echa rainbow czy deep purple można doszukać się w nieco finezyjnym "Change the world" i to kolejny udany kawałek, choć też do perfekcji troszkę brakuje. Najbardziej zapadł w pamięci bardziej pomysłowy "Children of Thunder" z mocniejszym riffem i dużą dawką zadziorności. Klimat lat 80 też można tutaj wyłapać.

David Readman to dla mnie prawdziwy mistrz w swoim fachu. Jeden z najlepszych wokalistów i tutaj słychać, że jest w formie, tylko zbytnio nie ma do czego śpiewać. Brakuje rasowych hitów i bardziej atrakcyjnych melodii. Wszystko jest momentami zagrane na siłę i bez pomysłu. Solidny hard rock z nutką melodyjnego metalu, ale nic ponadto. Szkoda, bo potencjał był na coś więcej.

Ocena: 6.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz