sobota, 3 lutego 2024
GRAYWITCH - Children of the gods (2024)
Zazwyczaj kiedy sięgam po jakiś album z Grecji, to jest prawdziwe trzęsienie ziemi, heavy metalowa uczta, epicki klimat i rozmach. Zazwyczaj takie przeżycia są nie do opisania, a sama płyty z tego kraju często zajmuje wysokie miejsce. To jest kraj, który potrafi skrywać prawdziwe skarby. Była nadzieja, ze graywitch wraz z drugim pełnometrażowym albumem zaskoczy nas i rzuci nas na kolana. Mogło się tak skończyć przygoda z "Children Of the Gods". Niestety i tym razem dostajemy tylko dobry materiał, który potrafi dobrze umilić czas fanom heavy/power metal.
Jeśli ktoś jest poszukiwaczem wielkich doznań, do przeżywania i rozmyślania o tej płycie to źle trafił. Płyta nie na da się do odbiorców poszukujących świeżości, czy perfekcji w heavy metalu. To też zły adres. To kawał solidnego heavy/power metalu, ale nic ponadto. Niby do kapeli doszedł nowy wokalista tj George Papadopoulosem, ale nawet on nie zmienił specjalnie sytuacji tej kapeli. Ot co dobry śpiewak, którego głos nie wyróżnia się na tle wielu innych głosów. Brzmienie też trochę takie oklepane i zachowawcze.
Nie jest to słaby album, ale wtórny i jakiś taki bez charakteru i elementu zaskoczenia. Dobrze się słucha takich hitów jak "Children Of The Gods'. Taki prosty i łatwo wpadający heavy/power metal zawsze znajdzie swoich wielbicieli. Na plus warto zaliczyć folkowe wtrącenia w "Odysseus", który też ma swój urok i potrafi zapaść w pamięci, za sprawą aranżacji i chwytliwych melodii. W środkowej części pojawiają się dwa dłuższe kawałki, ale ani "Holy Lands" ani "The one" idealnymi utworami nie są. Jak dla mnie za długie i jakieś takie na jedno kopyto. "God of war" trochę taki nijaki i ospały i w sumie serce szybciej zabiło przy klimatycznym i melodyjnym "Over the red sky", który pokazuje, że band grać potrafi i stać ich na dobre kompozycje.
Graywitch zmienił skład, troszkę zmienił stylistykę, a mimo to dalej serwuje tylko dobry, solidny heavy/power metal, który jakoś przepada w gąszczu ciekawszych i bardziej dopracowanych płyt. Band dalej gra swoje, troszkę słabiej niż na debiucie i wciąż daleko do ideału.
Ocena: 6.5/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz