niedziela, 11 lutego 2024

SCAREFIELD - A quiet country (2024)


 Kocham kino lat 80, horrory z ery VHS i zawsze jest miło widzieć, jak dany heavy metalowy band mocno inspiruje się kinem tamtych lat. W końcu to zawsze dobra tematyka, która buduje klimat grozy. Międzynarodowy projekt Scarefield przez Simona Manuli, który odpowiada za partie gitarowe i komponowanie. Do współpracy zaprosił szwedzkiego wokalistę - Markusa Kristoffersona. Razem nagrali debiut "A quiet Country", które poprzedziły bardzo obiecujące single. Czas zweryfikować co mają panowie do zaoferowania.

Duży, naprawdę duży plus za ową tematykę opartą na znanych horrorach i ten klimat grozy można wyczuć. Zresztą już przepiękna frontowa okładka, nasuwa na myśl "Wioskę przeklętych", "podpalaczkę" i przede wszystkim "Dzieci Kukurydzy". Kocham takie klimaty. Brzmienie jest mocne i wyraziste. Sam styl dość ciekawy, bo nie da się ich wrzucić do jednego wora. Mamy przede wszystkim sporo heavy/power metalowej motoryki, ale jest też coś z thrash metalu, czy też hard rocka. Pełno różnych smaczków, które można przypisać do innej odmiany metali/ Wokal Markusa pasuje idealnie do tego co tutaj słychać. Ma charyzmę, pazur i potrafi się dostosować do wygrywanych dźwięków przez Simona. Tutaj można się przyczepić, że nie wszystkie pomysły są trafione i zdarzają się słabsze momenty, wieje gdzieś tam może i nawet nudą. Mam tu na myśli np taki nijaki, hard rockowy "Dream", który trochę psuje odbiór płyty. Na szczęście dominują pozytywne emocje.

Obiecujący jest początek. Wkracza speed/power metalowy "Ancient Evil", który zabiera nas do świata H.P Lovecrafta. Energiczny i melodyjny kawałek, który pokazuje potencjał grupy. Najlepiej jak band przyspiesza i gra bardziej na pograniczu heavy/power metalu. Dobrze to odzwierciedla "Dead Center", który jest jednym z jaśniejszych punktów na płycie. "Altar of Fear" to ciekawe połączenia zacięcia folkowego z nutką heavy/power metalu. Troszkę taki luźniejszy kawałek, ale pokazuje że band ma ciekawe pomysły. Elementy thrash metalowe pojawiają się w bardziej rozbudowanym "Child of the corn". Ja osobiście wolałbym więcej petard typu "God Of Terror", bo właśnie w takiej stylistyce band wypada znakomicie. Podobne feeling ma "Shiver", a z kolei "Always" jakiś taki miałki się wydaje.

Scarefield ma ciekawy pomysł na łączenie tematyki horrorów lat 80 z heavy/power metalem. Troszkę nie potrafią określić się który kierunek chcą obrać. Jest kilka kwestii do poprawienia i na pewno w przyszłości muzyka scarefield na bierze rumieńców, a póki co jest to solidna porcja heavy/power metal. Troszkę szkoda, bo był ogromny potencjał, który nie został w pełni wykorzystany. Na pewno warto posłuchać!

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz