sobota, 10 lutego 2024

MORBID SAINT - Swallowed By Hell (2024)


 "Spectrum of Death" to jedna z tych płyt, które ukształtowały mój gust i sprawiła, że gatunek thrash metalu stał mi się bliższy mojemu sercu. To prawdziwa klasyka gatunku i perełka z lat 90. Świetny debiut, a potem cisz znakomitego Morbid Saint. Amerykańska formacja rozpadła się w 199r i dopiero w roku 2010 odrodziła się.  Był całkiem udany "Destruction System" z 2015r  i znów dłuższa cisza. Mamy roku 2024 a Morbid Saint istnieje i właśnie wraca do świata żywych. 9 lutego wydano nakładem wytwórni High Roller album zatytułowany "Swallowed By hell". To już 3 album tej formacji i znów się poczułem jakbym słuchał ich debiut.

To, że okładka jest kiczowata i taka w stylu lat 90, to jedno. Mamy też soczyste i mocne brzmienie, które współgra z tym co band gra. W dalszym ciągu band gra agresywnie, zadziornie, ale jest w tym też sporo atrakcyjnych melodii, chwytliwych riffów i taki stan rzeczy bardzo mi odpowiada. Jest w tym wszystkim pasja, doświadczenie, miłość do thrash metalu i tak o to właśnie powstał idealnie przyrządzony thrash metal. Visser i Fergades stworzyli zgrany duet gitarowy, który tworzy wysokiej klasy riffy i solówki. Tutaj nie ma chybionych pomysłów, czy źle rozegranych partii. Wszystko świetnie się zazębia i tworzy spójną całość. Najważniejszy element całej płyty to agresja, pomysłowość i hołd dla klasyki gatunku.

To jest Morbid Saint na jaki czekałem. Płytę otwiera killer w postaci "Rise from the Ashes" i tutaj mamy wszystko czego dusza zapragnie. Szybkie tempo, mocny i ostry riff, duża dawka melodyjności w solówkach. Pozytywnie zaskakuje też tytułowy "Swallowed by Hell", gdzie troszkę wpleciony mroczny klimat. Riff rozwala na łopatki i to jest thrash metal jaki kocham. Mocne wejście basu to atut "Blood Floors" i to znów energiczny, agresywny kawałek na nowej płycie. "Burn Pit" potwierdza, że na płycie nie brakuje chwytliwości i przebojowości. Niezwykle melodyjny kawałek. Podobne emocje wzbudza żywiołowy "fuck them all i znów band umiejętnie przechodzi między motywami. Zachwyca też melodyjny i rozpędzony "Pine Tuxedo". Całość wieńczy thrash metalowa jazda bez trzymanki w postaci "Psychosis".

47 muzyki utrzymanej w jednym tempie może niektórych znudzić i pewnie znajdą się głosy co stwierdzą, że to nie dla nich. Ja wiedziałem na co się piszę i w zasadzie dostałem więcej niż się spodziewałem. Dostałem wysokiej klasy thrash metal, który od początku do końca serwuje jazdę na najwyższych obrotach. Nie ma wciskaniu kitu i łagodnych ballad, czy stonowanych dźwięków. To jest thrash metal pełną gębą, a amerykański Morbid Saint znów zabłysnął i pokazał klasę. W dodatku wokalista Pat Lind wciąż ma to coś w swoim głosie. Obok Atrophy to najmilsze tegoroczne thrash metalowe zaskoczenie i zobaczy, co jeszcze przyniesie rok 2024 w thrash metalu. Oby jak najwięcej takich perełek.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz