niedziela, 28 kwietnia 2024

RAT KING - Rat City (2024)


 
Jak miło jest widzieć, że polska scena heavy metalowa rośnie w siłę. Niegdyś dominowały tylko agresywne i ciężkie odmiany heavy metalu. Death Metal czy black metal to był nasz konik, a heavy metal jakoś tak kulał i był bardzo podziemny. W obecnych czasach przybywa nam kapel grających klasyczny heavy metal, czy też heavy metal z domieszką power metalu czy speed metalu. Duma rozpiera na samą myśl. Pewnie wielu maniaków heavy metalu obserwuje kanał nwothm full albums na you tube i pewnie nie raz coś dla siebie wybrało. Zobaczyć tam na tym kanale, kolejny polski band, który dociera do innych zakamarków świata to naprawdę rozpiera duma. Zwłaszcza widząc nazwę Rat King, która ma w sobie to coś, co pozwoli jej się przebić. Band ma pomysł na siebie, a przede wszystkim talent i nie przeciętnie pomysły. Tak "Rat City" to coś więcej niż debiut pochodzącej z Katowic formacji Rat King.

Płyta zawiera heavy/speed metal osadzony w latach 80. Band zadbał, żeby ta skojarzenia z latami 80 towarzyszyły nam na każdym kroku. Kiczowata i prosta okładka, solidne, nieco przybrudzone brzmienie, czy wreszcie  krzykliwy głos Stanley Cioska z Axe Crazy sprawiają, że można się poczuć jakby płyta została nagrana w latach 80. Całość jest bardzo szczera i pomysłowa. Te wykonania trafiają do serca i zachwycają swoją prostotą. Tutaj nie trzeba eksperymentowania, partie gitarowe oparte są na zadziorności, szybkości, a przede wszystkim chwytliwości i przebojowym charakterze. Każdy kawałek niesie ze sobą energią i heavy metalowy pazur. Panowie odrobili zadanie domowe i zmajstrowali majstersztyk.

Szczury słychać w intrze, pojawia się nie pokój i nutka tajemniczości. Intro "Invitation to the rat feast" i słychać hołd dla Iron Maiden. Kocham intro "the Ides of March" ironów z killers i tutaj intro brzmi podobnie. To nie minus, a spory plus. Piękne wejście melodii w "rat city" i mamy klasyczny heavy/speed metal.  Grać old schoolowo to jedno, ale robić to na wysokim poziomie to już wyższa szkoła jazdy. Gitary tną aż miło, ale to nie tylko pędzenie do przodu. Pomysłowo to wszystko rozplanowane. Jestem kupiony! "Enemy of an Enemy" jakoś mi zaleciało w początkowej fazie Accept, ale to już nie chodzi skąd są wzorce, ale ile w tym miłości do lat 80, do swoich idoli, którzy ukształtowało tych młodych muzyków. Ryk gitar, rozpędzona sekcja rytmiczna i speed metalowa jazda bez trzymanki to atuty "Homonculus". Hit za hitem i "Leather Shop" też do nich należy. Band bawi się konwencją i nie chce lecieć na jednym riffie, dlatego tak dobrze się tego słucha. Ciekawe przejścia i podniosły refren sprawiają, że "Witches and Skulls" to heavy metal lat 80 w pigułce. "Game of Two" to już więcej starego Accept niż na nowej płycie "Humanoid". Klasyka! Jakże piękne wejście perkusji mamy w zadziornym "The Cat" i jakoś zaleciało mi Warlock czy grave Digger. Panowie nawet radzą sobie z kolosami i "Rulers Machine" to kopalnia ciekawych partii gitarowych i solówek. Wielki finał to petarda w postaci "The Duel". Włosy stają dęba, jak to świetnie brzmi. Szokuje, że to wszystko jest made in Poland. Szok i nie dowierzanie.

Nie, to nie jest kolejny heavy speed metal z Kanady. Oni mają Traveler, czy Riot City, a my mamy Rat city, czyli Rat King, który pokazuje że heavy/speed metal można u nas grać i podjąć walkę z najlepszymi na świecie. Brawo panowie! Kawał świetnej roboty. Niech idzie to w świat i niech wiedzą, że i u nas powstają świetne płyty.

Ocena: 9/10

5 komentarzy:

  1. Obejrzałem klip Rat City, naprawdę fajnie to wygląda i brzmi. Mam nadzieję, że będzie recenzja BRONZE "In Chains and Shadows" :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przegapiłem tę recenzję BRONZE ale już nadrobiłem zaległości, dzięki :) Siadła mi ta kapala, pod poprzednią nazwą KRAMP też nagrali super album.

      Usuń
  2. No ten album to na pewno nie jest produkt A. I. prawdziwa krew tu się leje, wystarczy ucho do tych muzycznych arterii przyłożyć.

    Ale kąśnięcie basu na samym początku ,, Invitation to the Rat Feast,, , ale to byłby niebotyk gdyby z tym pojechali dalej, myślę, że ten bas jeszcze nie raz się na tym krążku ujawni, ale i tak jest znakomicie, bo gitara prowadząca wyczarowuje prawdziwe cudeńka.
    W tytułowym utworze sekcja rytmiczna na pierwszym planie, ale gitara, tak gitara jeszcze bardziej na pierwszym planie, i zagrywka i solówka, prawdziwy majster na tym instrumencie tutaj się zasiedział, a i wokal speedmetalowo wręcz wzorcowy. Ale hicior !
    ,,Enemy of an Enemy,, , ach, co za zagrywki gitarowe, i znów solówki ( autor, autor ! ) zespół i wokal też kosi równo, a jak te perkusyjne dzwoneczki podkreślone, kolejny niebotyczny majstersztyk !
    ,, Homunculus,, jeszcze lepszy ? A co, to dopiero czwarty kawałek na płycie, chłopaki dopiero się rozkręcają.
    Chciałeś basu ? Masz, bassman na pierwszym planie w ,,Kill it with Fire,, , ależ melodie tutaj wygrywają, a jakie to chwytliwe wszystko, i zero komercji, a zmiany tempa tylko dodają uroku całości, i ta solóweczka basu podbita gitarką, co oni tutaj wyczyniają, to prawdziwy kosmos ! I mój faworyt na tej płycie.
    ,,Leather Shop,, to prostszy ale pełen energii numer, a w nim nieujarzmiona riffownia, ale drugi plan cały czas też bardzo aktywny.
    ,,Witches and Skulls,, czaruje klimatycznym wstępem, i trzyma nas na uwięzi pięknym riffem, zespołową galopadą, refrenem jak z bajki o ,, Szczurołapie z Hameln,, , i kolejną fantastyczną solówką, a później napięcie już tylko rośnie.
    ,,Game of Two,, to taki heavy metalowy klasiker zdefiniowany na nowo niepowtarzalnym stylem KING RAT, i chociaż to utwór z trochę innej bajki niż ta dotychczas opowiadana na ,,Rat City,,. , to jest to kolejne przywołanie zespołowego geniuszu.
    ,,The Cat,, . Nareszcie coś o mnie. Perkusja, drapieżna gitarka, i ten genialnie odtworzony ,,lot kota,, i w brzmieniu, i w wokalu, nawet to zwolnienie, gdy tarzam się w dźwiękach jest takie naturalne. No, mentalność tego zwierzęcia uchwycona przez zespół perfekcyjnie.
    W ,,Rulers Machine,, przyładowali długością, inkrustując ten kawałek tym co w metalu najlepsze, nośnymi riffami, refrenami, zwolnieniami, solówkami, i tym fantastycznym pulsującym prawdziwą krwią brzmieniem.
    ,,Liminal Void,, nieoczywiście i zagrany, i zaśpiewany, a sekcja rytmiczna wzlatuje tutaj do metalowego nieba.
    Rarytas na koniec ? ,,The Duel,, miażdży, kopie, szarpie, i tym genialnym zwolnieniem, i tym co po nim grają w jakimś nieziemskim natchnieniu, pyta ? Jesteście tam jeszcze ? Jesteśmy RAT KING... z WAMI na zawsze...

    Kocham Śląsk, kocham tę ich ,,godkę,, i szlak kota trafia, że kilku durniów chce teraz ŚLĄSK od POLSKI odłączyć, a tuskoludki temu przyklaskują. A muzycznie to jak Ci katowiczanie sobie poradzili ? Słyszeliście, ekstraklasa światowego speed metalu ! Po prostu...po prostu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to blog o polityce jest czy muzyce? Śląsk się nigdzie nie odłącza, choć historyczne najdłużej był czeski, na początku i pośrodku swej historii. A Tusk to Kaszub a i Kaszuby jakoś się nie odłączają, choć najdłużej były pod germańskim panowaniem 😁

      Usuń