niedziela, 25 sierpnia 2024

BELL HAMMER - The great chains of being (2024)


 9 sierpnia 2024 to dzień premiery debiutanckiego krążka amerykańskiej formacji Bell Hammer, który nosi tytuł "The great Chains of Being". Band specjalizuje się w graniu melodyjnego death metalu. Pozytywnie zaskoczenie, że ten materiał zmajstrował amerykański band, bo brzmi to jakby powstało w Finlandii. Znajdziemy tutaj agresje, szybkość, chwytliwość i pomysłowość. To jedna z tych płyt, której fan melodyjnego death metalu nie może pominąć.

Okładka bardzo tajemnicza i nie wiele nam zdradza. Wiem jedno. Jest klimat i czuje się zachęcony do zapoznania się  z zawartością. Zadbano o mocne i soczyste brzmienie, które podkreśla jakość i ciekawe rozplanowane aranżacje. Bell Hammer to przede wszystkim Dan Todd, który odpowiada za partie gitarowe. Dzięki niemu płyta jest energiczna, dynamiczna i bardzo melodyjna. Jest czym się zachwycać.  Nick Sponsel w roli basisty i Robin stone jako perkusista daje w rezultacie dopracowaną sekcję rytmiczną, która daje nam sporo dynamiki i mocy. Całość bardzo dobrze spina głos wokalisty Kyle'a Wattsa. Potrafi śpiewać agresywnie, z ikrą i jego głos robi tutaj furorę.

Sama zawartość to 41 minut muzyki upchanej w 8 kawałków. Na dzień dobry dostajemy "Bone Dust", czyli rasowy killer. Nie ma rozgrzewki, ani klimatycznego wejścia, band od razu atakuje nas mocnymi zagrywkami. Bardzo dobrze się tego słucha, a i echa klasyki gatunku są. Dalej mamy nieco bardziej złożony i bardziej taki stonowany "Blessed Wind". Takimi utworami można dotrzeć do szerszego grona słuchaczy. Wejście Dana Todda w "From a ruin Tomb" jest godne uwagi i solówki robią wrażenie. Utwór szybko nabiera mocy i agresji. "Project Blue" to już nieco bardziej złożone granie i te 6 minut w miarę szybko mija. Kolejny pełen energii killer na płycie to "Storm of Ash" i tutaj wszystko jest ze sobą spójne. Szybko w ucho wpada też rozpędzony "Dessident Priests", w którym mamy melodyjny death metal pełną gębą. Co pokaz mocy. Na sam finał został rozbudowany, klimatyczny i nieco progresywny "Gift of Ignorance". Dużo dobrego się dzieje, a band pokazuje że potrafią stworzyć też intrygujący kolos.

Niby nic nowego tutaj nie ma, niby jest to wtórne i bardzo czytelne, to słucha się tego bardzo przyjemnie. Bell hammer nagrał udany debiut i pokazują, że amerykanie też potrafią grać wysokiej próby melodyjny death metal. Nie brakuje chwytliwych melodii, agresji i zadziorności. Płyta na pewno zasługuje na uwagę.

Ocena: 8/10

1 komentarz:

  1. Coś Ci się pomerdało kolego, tam nie ma grama fińskiej szkoły grania. Jest Szwecja w postaci bardzo wyraźnych inspiracji At the Gates, Dark Tranquillity i In Flames zmiksowana z bardziej nowoczesnymi amerykańskimi stylami, wokale raczej metalcorowe. Fajna płytka, godna uwagi.

    OdpowiedzUsuń