piątek, 3 stycznia 2025

ENCHANTED STEEL - Might And Magic (2025)


 Był kiedyś taki polski zespół o nazwie Pathfinder, który szedł nieco w klimaty Rhapsody i starał się grać podniosły, pełen epickości i rozmachu power metal. Nie brakowało hitów, dobrych melodii i klimatu fantasy. Odnoszę wrażenie, że debiut Enchanted Steel zatytułowany "Might and Magic" jest troszkę ukłonem w stronę tamtej formacji. Enchanted Steel to polski projekt muzyczny za którym stoi Arion Galadriel. Początki tego jednoosobowego projektu sięgają 2023r i owocem ciężkiej pracy Ariona jest właśnie ten album.

Miło jest widzieć, że powstają płyty z taką muzyką jak ta na naszej rodzimej scenie metalowej. Troszkę może przesadzono z słodkością, kiczem i momentami z humorem, ale jest to power metal pełną gębą. Znajdziemy tutaj solidne kompozycje, kilka klasycznie brzmiących riffów wzorowanych na Helloween czy Rhapsody. Znajdziemy kilka chwytliwych i łatwo wpadających refrenów. Nie ma tu oryginalności, nie ma przebłysku geniuszu, nie ma też idealnego materiału. Jednak dobrze się tego słucha i wstydu nie ma. Arion w pojedynkę poradził sobie z zadaniem.

Materiał krótki, bo trwa 30 minut. Jest klimatyczne intro, nie trafiony cover  "No cock like Horse Cock" autorstwa Pepper Coyto. Okładka oddaje klimat muzyki power metal i jest widoczny świat fantasy. Brzmienie też nie jest gorsze, a co może nieco kłóć to troszkę sztuczna perkusja i kiczowate klawisze. Do wszystkiego idzie przywyknąć i można nieźle się bawić przy radosnym "the greatest Warriors" i brzmi hołd dla lat 90. Rasowy power metal na udanym poziomie. Nieco bardziej stonowany jest "Quest for the Elven Blade" i tutaj dostajemy rzemieślniczy kawałek, który niczym nie porywa. Ballada "The Flame of Warriors Might" ma nastrój i potrafi zauroczyć swoją formułą. Troszkę progresywności, troszkę symfonicznych ozdobników i epickości dostajemy w "Defender of Realms", który jest jasnym punktem tej płyty. Więcej radosnego grania z nutką folk metalu dostajemy w "Keeper of The Seven Beers", który nieco przypomina Alestorm. Podobne skojarzenia wywołuje folkowy i niezwykle energiczny "Quest for the battle of Battle". Jest moc! Pozytywne emocje wzbudza też złożony "We'll Fight", który kipi energią, ciekawymi popisami gitarowymi. Troszkę brzmi jak miks Avantasia, Helloween, czy Orden Ogan.

Nie jest to płyta idealna, ani oryginalna, ani też pomysłowa. Nie ma przebłysku geniuszu, a wszystko już można było usłyszeć i nie raz w lepszym wydaniu. Jednak mimo wszystko Arion serwuje nam kawał solidnego power metal, który czerpie garściami z klasyki i to słychać. Miło jest widzieć, że polaków też stać na udany power metalowy album. Miłe zaskoczenie.

Ocena: 6/10

czwartek, 2 stycznia 2025

MALCHUS - Aż żal Umierać (2024)


 Malchus to band, które nie istnieje od dziś. Ma bogatą historię, która sięga roku 2004.  Kapela powstała z inicjatywy Radosława Sołka. To co grają to nowocześnie zagrany progresywny heavy metal z elementami melodyjnego death metalu. Stawiają na mroczny klimat i zadziorne riffy. Mają na swoim koncie 9 albumów, z czego najnowszy "Aż Żal Umierać" ukazał się 20 grudnia roku 2024. Warto wspomnieć, że to pierwszy album z nowym gitarzystą Łukaszem Pyrą. Nie jest to może najlepsze co usłyszałem w roku 2024, ale jest to solidna pozycja.

Liderem grupy jest Radosław Sołka, który pełni rolę wokalisty i gitarzysty. Jego zadziorny głos idealnie współgra z zawartością i style, w którym obraca się grupa. Ma ciekawe pomysły na kompozycje i wystarczy wsłuchać się w rozpędzonym "Pokuta" i tutaj można poczuć, że w tej formacji jest potencjał. Prosty motyw i chwytliwa melodia robią swoje i mamy rasowy hicior, który zapada w pamięci. Nowy album to tak naprawdę świetne podsumowanie 20 letniej działalności zespołu i to taki Malchus w pigułce. Dobrze wypada też agresywniejszy "Talitha Kum" i te folkowe wtrącenia są tutaj miłym dodatkiem. Pozytywna energia wydobywa się z folkowego "kwiecień", "Prawda" ma nieco rockowy feeling i sama początkowa mroczna faza jest naprawdę urocza. Progresywność pojawia na pewno się w "Ja jestem" i to taki bardziej złożony i nowocześnie zagrany kawałek. Więcej takiego klasycznego heavy metalu można uświadczyć "Różowy gwizdek", który jest jednym z najlepszych kawałków na płycie. Pozytywna energia i taki bardziej klasyczny heavy metal wraca w "Kto mnie obudzi".

Okładka przyciąga uwagę, materiał "Aż żal umierać" jest dobry do posłuchania, lecz to płyta która ma wady, niedociągnięcia i troszkę brakuje mi tu pazura, konsekwencji i pomysłów na cały materiał. Płyta do posłuchania, ale nie oczekujcie, że wywróci wasz heavy metalowy świat do góry nogami. Malchus to solidna kapela, którą na pewno stać na więcej, bo potencjał tam jest.

Ocena: 6/10