poniedziałek, 23 stycznia 2012

KREATOR - Renewal (1992)

Na kolejny album przyszło czekać 2 lata. I w sumie choć jest to okres spory to jednak na albumie Renewal ma wrażenie jakby zespół zrobił krok w tył zamiast do przodu. I to praktycznie pod każdym względem Pierwsza rzecz to okładka,no nie podoba mi się, jakby sprzeczna z stylem zespołu. Kolejną rzeczą jest produkcja albumu- też pozostawia sporo do życzenia, niby powrót do surowości ,ale jednak mi to nie  pasuje z tym co słyszę. Po trzecie ,choć ten sam skład zespołu to jednak nie chce się wierzyć bo jest totalny spadek formy .Głównym podejrzanym w tym aspekcie jest oczywiście Petrozza ,która niesamowicie męczy się z kompozycjami , już na samym wstępie mam wrażenie jakby to śpiewał inny wokalista, no nie powalił też Ventor,który tutaj wali w gary jakoś bez życia, brzmi to jakoś sztucznie. Idąc dalej album jest nie równy i słabszy jeśli chodzi o poziom wykonania.

Album otwiera jeden z lepszych utworów na płycie Winter Martyrium,ale i tak to nie jest utwór na miarę poprzednich kompozycji otwierających,ot co dobry utwór.
Kolejnym dobrym utworem jest Brainseed, taki ostry i zarazem najmocniejszy kawałek na albumie .I należy tez wymienić w ramach udanych kompozycji Zero to None i to byłoby na tyle jeśli chodzi o dobre utwory, reszta mnie nudzi ,niczym nie przykuły mojej uwagi, za dużo eksperymentowania z takimi gatunkami jak Industrial czy tez hardcore. Nie podoba mi się takie oblicze zespołu, zatracili tutaj to wszytko za co ich tak ceniłem. Tożsamość na rzecz rozwoju muzycznego to wg mnie kiepski interes, który mógł kosztować zespołu sporo.

Renewal to dla mnie jeden z ich słabszych albumów, dużo eksperymentowania , mało samego kreatora, słaba forma muzyków, nie równość i duża liczba nudnych utworów które porażają brakiem pomysłu ,brakiem dopracowania ,szkoda bo zespół potrafi nagrać świetny album o czym mieliśmy okazję się przekonać za sprawą Coma of Souls. Ocena 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz