środa, 30 stycznia 2013

ECLIPSE PROPHECY - Days Of Judgement (2013)


Montreal to właśnie stamtąd pochodzi młody zespół o nazwie ECLIPSE PROPHECY. To właśnie tam w roku 2003 została założona formacja jeszcze pierwotnie pod nazwą ECLIPSE w celu grania progresywnego power metalu z elementami symfonicznego metalu. Nazwa, która dzisiaj funkcjonuje w zespole, została wprowadzona w 2009 roku i trzeba przyznać, że działa przyciągająco. Co przyniosło zespołowi rozgłos? Z pewnością nagranie w 2011 r nagrali cover utworu BLIND GUARDIAN, a mianowicie „Bard Songs – In The Forest”, a także dzielenie sceny z takimi kapelami jak EPICA, GAMMA RAY, czy STRATOVARIUS. W grudniu 2013 drogą internetową ukazał się debiutancki album „Days Of Judgement”, który na początku lutego ukaże się w wersji fizycznej. Jaki styl zespół prezentuje na swoim debiutanckim albumie? Z kogo czerpie najwięcej? Czy mamy do czynienia z albumem, który warto znać?

Zespół z pewnością nie kryje swoich inspiracji i można tutaj usłyszeć nieco HELLOWEEN, RHAPSODY OF FIRE, VANDEN PALS, czy SYMPHONY X. Choć mimo wszystko kanadyjski zespół stworzył swój własny styl, który łączy w sobie cechy amerykańskiego power metalu spod znaku ICED EARTH z europejskim symfonicznym power metal typu RHAPSODY. Jest w tym wszystkim progresywność, ale nie taka która psuje cały efekt, która dostarcza wiele pokręconych motywów, które utrudniają odbiór. Tutaj jest to w miarę dobrze wyważone, choć też nie można mówić o doskonałości, bo jest kilka nie dociągnięć w postaci rutyny, jednostajności, nieco amatorszczyzny w wykonaniu, bo słychać jak duet gitarzystów Machado/Mc gregor dobrze sobie radzą w wygrywaniu dynamicznych, energicznych i bardzo melodyjnych partii i na swój sposób zróżnicowanych, to jednak trzeba mieć na uwadze, że daleko im do najlepszych gitarzystów, a ich styl jest dobry i solidny. Może ich styl grania jest wtórny i oklepany, ale napędza ten album i stanowi jedno z tych głównych atrakcji. Gorzej może jest z wokalistą Mc gregorem, który ma dobre momenty, kiedy śpiewa podniośle, kiedy wchodzi w górne rejestry, ale momentami irytuje, kiedy stara się śpiewa ostrzej, ale ostatecznie trzeba przyznać, że pasuje do tej całej warstwy instrumentalnej. Można wyłapać pewne niedociągnięcia, jednak w przypadku tej płyty dominują pozytywne odczucia i zaczynają się od takich pierdół jak okładka, która ma klimat i przykuwa uwagę. Zrobiona w takim starym stylu, bez zapuszczania się w grafikę komputerową. Pozytywne emocje wzbudza również brzmienie, które przybliża nas do amerykańskiej sceny metalowej i przypomina mi się ostatni album RAVAGE „End Of Tommorow” i tutaj jest sporo cech wspólnych. Jest ostrość, zadziorność, ale też lekki brud, a to wszystko tylko podkreśla partie gitarowe i całą resztę.

Jednak ani brzmienie, ani okładka nie mają mocy oddziaływania na słuchacza, tylko materiał, kompozycje, które tworzą ów album. Muszę przyznać, że w przypadku tego wydawnictwa poszczególne utwory same się bronią, same potrafią wywrzeć na słuchaczu wrażenie i wiem to po sobie. Może to wszystko brzmi wtórnie i mało oryginalnie, jednak nie można odmówić im melodyjności, klimatu, przebojowości. Materiał dobrze się prezentuje, a to dlatego że dominują tutaj szybkie power metalowe kompozycje jak „Under Shadows Veil” , „Throught the Storm” czy „Inferno”. To właśnie w tych utworach wyraźnie słychać, że zespół stara się łączyć zarówno epickość, rycerski wydźwięk z power metalem i progresywnością. Te kompozycje oparte są na szybkiej sekcji rytmicznej, która na tej płycie wypada bardzo dobrze, na ostrym riffie i melodyjnych klawiszach, które tworzą odpowiedni klimat. Przebojowy charakter wynika przede wszystkim z melodyjności partii gitarowych i podniosłych, zapadających w głowie refrenów. Więcej progresywności i wolniejszych momentów pojawia się w „Circle Of Torments”, więcej podniosłości w rytmicznym „Labirynth of Sanity”. Nie można narzekać na brak urozmaicenia, bo przecież pojawia się epickie, podniosłe intro „Animus Ara”, czy też rozbudowany „The shatterred Mirror” w który pojawia się wiele urozmaicenia i i ciekawych smaczków jak choćby mroczniejszy, brutalniejszy wokal. Z kolei najwolniejszą i najspokojniejszą kompozycją na płycie jest ballada „Legions Of The Cross” i jest to z pewnością słabszy moment na płycie, ale to było do przewidzenia, bo dzisiaj naprawdę ciężko o dobrą balladę. Do grona najlepszych utworów zaliczam rozpędzony „A Dying World” czy ostrzejszy „Days Of Judgement”, które pokazują że zespół potrafi grać też nieco ostrzej.

Jeżeli ktoś lubi mocne power metalowe granie z elementami symfonicznymi, progresywnymi, jeżeli ktoś ceni sobie melodyjność, dynamiczność, czy też przebojowość, to nie może pominąć tego wydawnictwa. Solidny album, który zadowoli fanów takich kapel jak SYMPHONY X, ADAGIO czy RHAPSODY OF FIRE, ale nie tylko, bo każdy znajdzie coś tutaj dla siebie. Jeden z ciekawszych tegorocznych debiutów na dzień dzisiejszy.

Ocena: 8/10

4 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Formalnie ten album miał swoją premierę 30 grudnia 2012 roku, kiedy został wydany cyfrowo, a premiera fizycznego krążka ma miejsce 1 lutego tego roku. Samo grani całkiem sympatyczne.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak udało mi się wyczytać, w grudniu była premiera ale tylko w postaci elektronicznej, nie było fizycznej płyty, teraz zostaje ona wydana w takowej wersji 1 lutego tego roku. Tak więc wychodzi że rok 2013:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomity album, wiele obiecującego zespołu talentów jestem już uzależniony
    fantastyczny

    OdpowiedzUsuń