Podobnoć w roku 2005
reaktywował się brytyjski Preyer i to w oryginalnym składzie, z
którym został nagrany jedyny album zatytułowany
„Terminator”. Album zaliczyć można do mało znanych i
klimatycznych wydawnictw, które odstają od typowych płyt z
tamtego okresu, zwłaszcza wydanych przez brytyjskie kapele. Preyer,
który został założony w 1984 roku nie podąża ścieżką
NWOBHM i bardziej zapatrzona jest na toporny, niemiecki heavy metal
spod znaku Accept, czy Grave Digger. Płyta jest skierowana do
prawdziwych koneserów i smakoszy mocnego,rasowego heavy
metalu.
Tutaj każdy element
odgrywa swoją rolę i nawet ta nieco kiczowata okładka podkreśla
klimat i szczerość zespołu. Nieco przybrudzone brzmienie z kolei
pokazuje, że zespół gdzieś tam starał się stworzyć
mroczniejszy klimat, bardziej zbliżyć się do niemieckiego heavy
metalu. Wokalista Pete też gdzieś jakby zapatrzony jest w
frontmanów Grave Digger czy Accept, co jeszcze bardziej nadaje
płycie niemieckiego charakteru. Nie jest on jakimś technicznym
śpiewakiem, ale wie jak nadać kompozycjom drapieżności i
agresywności, a to już coś. Znakomicie słychać jego styl
śpiewania w takim rytmicznym „Over The Top” .
James Rees i Craig Thomas odpowiadają za całą linię melodyjną i
wszystkie te dobrze zagrane partie gitarowe. Oczywiście nie ma w tym
za grosz oryginalności ani też niczego nadzwyczajnego, ale jeśli
komuś wystarczy odpowiednia szybkość, duża dawka melodyjności,
mocny riff i ostre solówki ten będzie się czuł jak raju.
Gitarzyści dbają o to że by płyta była energiczna, przebojowa i
urozmaicona. Zaczyna się od mocnego kopa w postaci „Reserve
The Right”. Kolejny utwór to „Terminator”
i tutaj można poczuć tą niemiecką toporność. Nieco stonowany
„Leather And chains” przypomina troszkę twórczość
Judas Priest, zaś galopada w „Beware The Night”
nieco przypomina Iron Maiden skrzyżowany z Running Wild. To
znakomite potwierdzenie urozmaicenia płyty oraz przebojowego
charakteru. Całość zamyka bardzo szybki i żywiołowy „Riffarama”.
Takie płyty jak ta
zawsze sprawiają radość i dobrze zapadają w pamięci. Choć
zespół popełnił kilka błędów, choć nie udało się
nagrać perfekcyjny album to jednak robi ogromne wrażenie. Płyta
jest skierowana do tych osób, co szperają w przeszłości, co
lubią zapoznawać się z mniej znanymi kapelami, które
zostały zapomniane przez słuchaczy. Preyer to kawał solidnego
heavy metalu i nie trzeba tego w żaden sposób udowadniać,
wystarczy posłuchać.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz