Pamięta ktoś jeszcze
niemiecką formację Messiah's Kiss, którą wielu porównywało
do Iron Fire, Nocturnal Rites czy Grave Digger? Troszkę lat minęło
od czasów „Dragonheart”, który miał premierę w
2007 roku. Zespół przez długi czas milczał i nie było
wiadomo co się dzieje w szeregach Messiah's Kiss, jednak to już
przeszłość. Po latach niebytu wracają z nowym krążkiem i „Get
Your Bulls Out” to album godny ich marki i tego do czego nas
przyzwyczaili na poprzednich wydawnictwach. Może nie jest to ich
największe osiągnięcie, może nie jest to album, który
namiesza w zestawieniach na rok 2014, ale z pewności zadowoli fanów
zespołu.
Messiah's Kiss mimo
upływu czasu pozostał wierny swojemu stylowi, który można
określić jako agresywny heavy/power metal przesiąknięty niemiecką
topornością. Wciąż mocnym atutem zespołu są mocne, ostre riffy,
które serwuje nam duet Jason/ Georg. To właśnie oni są
odpowiedzialni za agresywność i dzikość na tej płycie. Nadali
płycie odpowiedniego charakteru i z pewnością nie nad użyli
brutalności czy ostrego brzmienie gitar. Wszystko zostało
zrealizowanie z zachowaniem melodyjności i dawnego heavy/power
metalowego stylu. Udało się zyskać trochę nowoczesności dzięki
produkcji, która jest na miarę ostatnich płyt Accept, co
bardzo cieszy. Wielkim wygranym bez wątpienia jest tutaj wokalista
Mike Terelli. Jego wysokie rejestry i drapieżność są godne uwagi
i odnotowania. Zresztą tutaj nie trzeba żadnych argumentów,
by Was przekonać do tego jak udany jest to album. Wystarczy odpalić
płytę i w słuchać się w ten jakże przemyślany materiał.
Zaczyna się z wykopem bo od „Living in Paradise”,
który przejawia cechy hard rocka. Dużo energii uświadczymy w
„Immortal Memory” czy w bardziej power metalowym
„Survivor”. Motoryka Motorhead pojawia się w
rock'n rollowym „Time to Say Goodbey”, z koeli
„Only Murders Kill Time” może was zaskoczyć
pomysłowym riffem i hard rockowym pazurem. Fani starego heavy metalu
spod znaku Dio powinni też docenić „Mission To Kill”,
który kipi energią i agresją. To jeden z najjaśniejszych
momentów tej płyty. Hit goni hit i „Nobody Knows
Your Name” to kolejny przebój, który na długo
zostaje w pamięci. Messiah Kiss stara się urozmaicić materiał i
bardzo cieszy np. wtrącenie elementów bluesa w „Who's
The First To Die”. Warty odnotowania są jeszcze dwie
petardy, a mianowicie „Buried Alive” i „Whisper
a Prayer”, który podkreślają w jakiej znakomitej
formie jest niemiecka formacja.
Co tutaj więcej pisać?
Znakomity powrót Messiah's Kiss po 7 latach nie bytu i oby
zostali już na zawsze z nami. Ich muzyka mimo wtórności
zachwyca i potrafi być rozrywką na wysokim poziomie. Solidny
heavy/power metal w niemieckim wydaniu. Fani Messiah's Kiss będą w
siódmym niebie.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz