Where Evil Follows to
nowy projekt muzyczny Tobiego Kanppa. Człowieka, który kocha
muzykę, kocha grać, śpiewać i tworzyć. Nie nienawidzi nudy i
stagnacji, to też udzielał się i dalej udziela się w różnych
zespołach i muzycznych projektach. Najbardziej go znamy oczywiście
z kariery solowej, Onward czy Waxen. Właśnie najciekawszym okresem
tego muzyka był Onward. To była kapela, która tworzyła
znakomity amerykański power metal. Tak więc nie obyło się bez
ostrych riffów, mocnego, surowego brzmienia i nawiązywanie do
klasyków gatunku. Niestety śmierć Micheala Granta sprawiła,
że Onward przestał istnieć. Toby nie załamał rąk, tylko szybko
powołał do życia właśnie Where Evil Follows, w którym
może dalej grać speed/power metal. Do współpracy zaprosił
basistę i wokalistę Deana Sternberga, którego powinniśmy
znać z występów w Into Eternity czy Ashes of ares. Choć
jest on bardzo utalentowanym wokalistą i potrafi śpiewać z pazurem
to jednak można odnieść wrażenie, że w tym zespole rządzi Toby.
To właśnie jego energiczne solówki, ostre riffy, shredowe
popisy sprawiają że właściwie słuchacza skupia się tylko na
nich. Wokal schodzi od samego początku na drugi plan.
Tak więc co można
powiedzieć o debiutanckim albumie zatytułowanym „Portable
Darkness”? Przede wszystkim jest to jeden z tych albumów,
który przypadnie do gustu fanom Impelliterri, Maxxewela
Carlisle, Iron Mask czy Yngwielego Malmsteena. Gitara tutaj odgrywają
kluczową rolę i nie da się tutaj tego ukryć. Technika i niezwykłe
umiejętności Tobbiego to główna atrakcja, ale zarazem pewne
przekleństwo tego albumu. Wszystko momentami może zlać się w
zlepek popisów gitarzysty, aniżeli album pełen urozmaicenia.
Na szczęście materiał jest na tyle przemyślane i dopracowany że
nie grozi nam nuda i zasypianie przy muzyce Where Evil follows.
Materiał jest w dodatku krótki i zwarty. Zaczyna się od
„Reborn” i to jest rasowy otwieracz o melodyjnym
charakterze. Spełnia swoje zadanie i robi smaka na resztę
materiału. Nutka speed/thrash metalu jest podstawą złowieszczego
„They came for Us” i miło że Tobby stawia na
klimat lat 80. Więcej klasycznego heavy metalu słychać w
„Symbiotic” i to jest coś co powinno się spodobać
fanom Gamma Ray czy Sinbreed. To, że Dean jest uzdolniony wokalistą
i właściwą osobą na właściwym miejscu potwierdza „Liffting
Veil”. Sporo tutaj popisów gitarowych i bardziej
wyszukanych solówek, które mają nas zauroczyć
techniką i finezją. Właśnie tak jest w przypadku „Oppresive
Grey”. Nie płycie nie brakuje przebojów i jednym z
nich jest bez wątpienia „Portable Darkness”. Bez
wątpienia wisienką na owym torcie jest cover Black Sabbath.
„Disturbing the Priest” to nie jest łatwy kawałek
do zagrania i trzeba przyznać, że Where Evil Follows poradził
sobie znakomicie z tym klasykiem. Brzmi to świeżo i mrocznie. Brawo
dla panów za takie odegrany cover.
Tobby Knapp żyje i ma
się dobrze, co potwierdza znakomitym debiutanckim albumem sygnowanym
nazwą Where Evil Follows. Jest to płyta pełna energii i ciekawych
partii gitarowych, płyta zagraną z pasją i polotem. Jedna z
najlepszych w tym roku jeśli chodzi o gatunek speed/power metal.
Gorąco polecam.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz