niedziela, 2 lutego 2020

BLACK HAWK - Destination Hell (2020)

Niemiecki Black Hawk się nie zatrzymuje i już w tym roku przyszedł czas na nowe wydawnictwo. "Destination Hell" to już 7 album w ich dyskografii. Band ma swoje korzenie w latach 80 i słychać tą chęć grania proste, zadziornego heavy metalu. Black Hawk wierny jest toporności i prostym motywom, a właśnie to znajdziemy na nowym albumie.

Ten band może i grać potrafi, ale ma jeden mały problem. Wokal Udo Bethke jest irytujący i na dłuższą metę po prostu męczy.  Ostoją tej kapeli są bez wątpienia partie gitarowe, a tutaj dają popis Thorsten i Wolfgang. Znajdziemy tutaj klasyczne rozwiązania, tylko problem w tym że ciekawe melodie przeplatają się z nijakimi. Panowie dają słuchaczowi kilka ciekawych melodii, ale to trochę za mało. Brzmienie to kolejny minus. Dźwięki są jakoś stłumione i nie brzmi to dobrze.

Co z tego, że otwieracz "Destination hell" jest mocy i przebojowy, jak brzmienie i wokal Udo psują troszkę odbiór. Stonowany i nieco mroczniejszy "Smoking Guns" też można zaliczyć do ciekawych kawałków. Marszowy, nieco stonowany i ponury "Time" pokazuje nieco oblicze Black Hawk. W podobnych klimatach mamy "The eyes of the beast". Dominują utwory średnich lotów i taki "Under horizon" jest tego najlepszym przykładem. Całość zamyka nieco hard rockowy "masters of metal".

"Destination Hell" ma kilka ciekawych momentów, ale ogólnie jest to płyta średnich lotów. Najlepiej prezentuje się otwieracz. Dużo nijakich riffów i jeszcze irytujący wokal Udo sprawiają, że ta płyta nie jest łatwa w odbiorze. Szkoda.

Ocena:4,5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz