Shok Paris to kolejny band, który działał w latach 80 i teraz próbuje się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Ten amerykański band działa od 1982 r i działali tak przez kilka lat. Potem na kilka zawiesili działalność i dopiero w 2009 r powrócili. Teraz kiedy już są na scenie to przyszedł czas na drugi album po reaktywacji. "Full metal Jacket" to album, który znakomicie identyfikuje styl grupy i przynależność do heavy metalu lat 80. Band nie kryje swoich zamiłowań do takich grup jak Omen, Fifth Angel, Helstar czy Liege Lord. Wiele lat minęło od debiutanckiego krążka, a Shok Paris dalej trzyma poziom.
To wydawnictwo to udana mieszanka heavy metalu, hard rocka i nutki power metalu. To jest wybumchowa mieszanka. Shok Paris stawia na sprawdzone patenty i tutaj nie ma wielkich niespodzianek. Z jednej strony jest to wtórne granie, a z drugiej strony bardzo miło się tego słucha, Na nowej płycie nie brakuje energicznych kawałków, a także rasowych hitów. To bardzo ważne przy tego typu wydawnictwach. Z klasycznego składu mamy wokalistę Vica Hixa i gitarzystę Ken Erna. Właściwie to oni są motorem napędowym Shok Paris.
Ta kapela jest wierna swoim korzeniom i ten klimat lat 80 słychać od pierwszych minut. Energiczny "Full metal jacket" to strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o otwarcie płyty. Kawałek jest prosty i bardzo szybko wpada w ucho. Echa przeszłości słychać w dynamicznym "Do or die" czy stonowanym "Brothers in arms". Nutka hard rocka pojawia się w "Black roots" i to kolejny mocny punkt tej płyty. Band pokazuje pazur w rozpędzonym "Hell day" czy w marszowym "Symphony of the sea".
"Full Metal Jacket" to dobrze skrojony album, w który są i ciekawe melodii i dobrze zagrane riffy. Wszystko zagrane jest dość ostrożnie i bez większego ryzyka ze strony muzyków. Dobrze się tego słucha, ale do szału daleko. Warto jednak zapoznać się z nowym krążkiem Shok Paris.
Ocena: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz