To już 11 lat minęło od kiedy światło dzienne ujrzał debiutancki album amerykańskiej formacji Lost Legacy. Najwyższa pora na nowy materiał, bo ileż można czekać? Band wraca w zasadzie w nie zmieniony składzie. Pojawia się Aj Spinelli w roli perkusisty i to jest jedyna zmiana. Stylistycznie band dalej trzyma się heavy/power metalowej formuły. Muzycznie można ich porównać do Metal Church czy Vicious Rumors. "In the Name of Freedom" to drugie wydawnictwo Lost Legacy i jest to bez wątpienia płyta godna uwagi.
Benett i Pulido to dwaj gitarzyści, którzy stawiają na proste rozwiązania, ale dbają o mocne, zadziorne riffy. Od razu można poczuć klimat klasycznych power metalowych wydawnictw wykreowanych przez amerykanów. David Franco to kolejny mocny punkt tej kapeli. Jego wokal jest charyzmatyczny i od razu zapada w pamięci. Bez niego ciężko sobie wyobrazić funkcjonowanie Lost Legacy. Znakomicie wszystko spina mocne, zadziorne i takie typowe amerykańskie brzmienie. Słychać nawiązania do płyt Vicious Rumors.
Płyta zawiera 8 utworów i każdy z nich jest wart uwagi. Album otwiera klimatyczne intro w postaci "Rise to Glory". Dalej mamy rozbudowany "My faith" i tutaj band pokazuje pazur. Kawałek wyróżnia duża dawka pomysłowych riffów i nieco mroczny klimat. Brzmi to całkiem dobrze. Mocny riff, stonowane tempo to atuty heavy metalowego "Front Line". 8 minutowy "In the name of freedom" to wycieczka w power metalowy rejony i tutaj dostarcza nam sporo intrygujących melodii. Tym razem utwór może zachwycić swoim epickim charakterem. "Take me Away" brzmi troszkę jak "Lightning Strike" Judas Priest. To z pewnością dobre rekomendacja tego utworu. Band przyspiesza w "Will You remember" i tutaj można poczuć prawdziwą moc power metalu. Całość zamyka niezwykle agresywny "Rules of Engagement".
Lost Legacy wrócił z nowym albumem i to kawał solidnego power metalu w amerykańskim wydaniu. Band stawia na mocne riffy i ostre brzmienie, a to wszystko znakomicie ze sobą współgra. Warto było czekać 11 lat na nowe wydawnictwo. Płyta godna uwagi.
Ocena: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz