poniedziałek, 12 października 2020

NECK CEMETERY - Born on coffin(2020)

Wokalista Jens Peters z Alestory, gitarzysta Sodom  Yorck Segatz, a także basista Mad Matt, który grywał w Havok jednoczą siły w heavy metalowym zespole Neck Cemetery.  Band zrodził się w 2018 r i obrał sobie za cel granie klasycznego heavy metalu i nie boi się czerpać z takich kapel jak Accept, Grave Digger, czy nawet Running Wild. Słychać, że Neck Cemetery stawia na toporność, na klasyczne patenty i to sprawia, że debiutancki krążek tej formacji zatytułowany "Born in a coffin" zasługuję na uwagę fanów heavy metalu.

Nie wiele można wywnioskować z mrocznej okładki, która bardziej kojarzy się z death metalem czy thrash metalem. Brzmienie jest przybrudzone i mocno osadzone w latach 80. Nie da się ukryć, że band stawia na mroczny feeling. Każdy z muzyków robi swoje i ciężko wyróżnić kogoś bardziej. Na pewno band napędza wyrazisty i charyzmatyczny wokalista Jens Peters. Styl kapeli może nie wyróżnia się na tle innych, ale idą w klasykę niemieckiego heavy metalu i to czyni ich prawdziwą atrakcją dla maniaków tej sceny metalowej.

Zawartość pyty może nie wbija w fotel, ale jest to wciąż płyta równa i bardzo treściwa. Intro w postaci "L.F.I.R.S" może niewiele wnosi, ale jest to dobre otwarcie płyty. Potem wkracza stonowany i prosty w swojej formule "King of the dead". Brakuje troszkę ciekawszej melodii, ale nie jest źle. Echa Running wild mamy w przebojowym "Castle of fear" i w końcu band się bardziej przed nami otwiera. Dobrze band wypada w bardziej rozbudowanym "The Fall of the realm", w którym mamy rycerski klimat. Gdzieś tam mamy echa Black Sabbath i ten mroczny początek może się podobać. Chris z Grave Digger wspiera chłopaków w "Banging in the Grave", który jest hołdem dla wczesnego Grave Digger. Rasowy niemiecki heavy metal w starym wydaniu. Kolejna perełka na płycie to rozpędzony "The creed" i w takiej stylistyce band wypada naprawdę dobrze. Całość zamyka solidny "Sisters of Battle" z gościnnym udziałem Micheala Kocha.
 
Neck Cemetery na swoim debiutanckim krążku może nas nie porywa, może nie niszczy wykonaniem i aranżacjami, ale mimo pewnych niedoskonałości to wciąż solidny album. Potencjał jest, ale najlepsze jest to, że czuć tą niemiecką toporność. Płytę można posłuchać, ale daleko do ideału.

Ocena: 6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz