piątek, 23 października 2020

ARMORED SAINT - Punching the sky (2020)

Armored Saint to jeden z najbardziej rozpoznawalnych zespołów heavy metalowych i tutaj nie chodzi tylko o amerykańską scenę metalową. Można jednak odnieść, że lider tej grupy czyli John Bush bardziej dał się poznać jako wokalista Anthrax. "Sound of White Noise", który został wydany przez Anthrax, kiedy Bush był tam wokalistą do dziś robi furorę. Ja wielkim fanem Armored Saint nie jestem, ale zapowiedzi dotyczące nowego krążka zatytułowanego "Punching the Sky" były zachęcające i zwiastowały obiecujący album. Na pewno nowy krążek ,ma kilka przebłysków i bije ostatnie jakże słabe wydawnictwa Armored Saint. Nowy album mocno przypomina mi "Workship Music" Anthrax i to jest jedna z jego zalet.

Z pewnością band wraca do mocniejszego grania i słychać, że w końcu mają jakiś pomysł na kompozycje. Nie brakuje mocnych riffów, czy chwytliwych melodii.Wszystko pięknie, tylko szkoda, że materiał jest bardzo nie równy. Obok naprawdę świetnych kawałków mamy też kawałki niedopracowane i takie bez ostatniego szlifu. Czasami brakuje mocniejszego kopa i przebojowości, ale jako całość album mimo wad się broni.

Band bardzo dobrze przygotował ten album od strony technicznej. Mamy w końcu klimatyczną i pomysłową okładkę, czy wreszcie mocne i dobrze wyważone brzmienie, które nadaje mocy choćby samym gitarom, czy sekcji rytmicznej. Trzeba też przyznać, że muzycy mimo 5 letniej przerwie są w dobrej formie. Zwłaszcza na pochwałę zasługuje John Bush, który wciąż ma to coś w swoim głosie.

Nową płytę wypełnia 11 kawałków, który każdy z nich wnosi coś innego do tego krążka. Dobrze wypada "Standing on the shoulders of Giants", który idealnie promował nadchodzący album. Jest przebojowość i ciekawy motyw przewodni i to już napawało optymizmem. Pierwszym rasowym killerem na płycie jest agresywny "End of Attention Span" i już tutaj czuć energię i pazur z czasów Anthrax. Taki Armored Saint to ja mogę słuchać. Troszkę nijaki jest rockowy "Bubble", który nieco odstaję od reszty. Dalej mamy nieco agresywniejszy "Do wrong to none", który nieco na siłę próbuje być nowoczesny. Szkoda, bo mógł to być znacznie ciekawszy utwór. Też niczym specjalnym wyróżnia się stonowany "Lone Wolf", który znów jest wypełniaczem nic nie wnoszącym do płyty. Moim faworytem z miejsca stał się rozpędzony i przebojowy "Missile to gun". Band daje tutaj czadu i gdyby cały album był tak zagrany to byłaby niezła perełka. Nudą wieje w "unfair", a "Never Your feet" to po prostu solidny, heavy metalowy kawałek.

Dobrze, że John Bush ma się dobrze i wciąż tworzy nową muzykę i nowy album Armored Saint może znaleźć swoich fanów, bo to solidny album. Znajdziemy tutaj kilka naprawdę świetnych kompozycji i szkoda, że album jest bardzo nie równy i miewa słabsze momenty jak choćby "unfair". Potencjał by znacznie coś ciekawszego i szkoda, że został zmarnowany. Za jakiś czas płyta pójdzie w zapomnienie, no chyba że  jest się fanem Armored Saint.

Ocena: 6/10


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz