sobota, 31 października 2020

WILDNESS - Ultimate Demise (2020)


Pamięta ktoś utalentowanego Erika Forsberga, który tak genialnie śpiewał u boku Ceda w Blazon Stone? Fani jego głosy mogą śmiało zacierać rączki, bowiem Erik wraca jako wokalista, tylko troszkę w nieco innych klimatach. W 2020r zasilił szwedzki Wildness, który specjalizuje się w graniu melodyjnego hard rocka, z elementami klasycznego metalu i AOR. Najnowsze dzieło zatytułowane "Ultimate Demise" to wyjątkowa płyta, która skierowana jest do maniaków Foreigner, Rainbow z okresu Joe Lynn Turnera, Scorpions, Dokken, czy też Pretty Maids. Nie liczyłem specjalnie na ten album i nie miałem jakiś dużych wymagań. Jestem z szokowanym muzyką jaką dostałem i jakością.

Klimat lat 80 jest i nie da się go ukryć. Jedno spojrzenie na okładkę i do tego czyste, stonowane i pełne rockowego smaku brzmienie. To wszystko idealnie nadaje całości charakteru lat 80. No i jest jeszcze niezniszczalny Erik, który brzmi jak rasowy wokalista z lat 80. Musze przyznać, że idealnie pasuje do takiego grania. Jednak nie tylko Erik czaruje tutaj, bowiem duet gitarowy Pontus i Adam też wnoszą sporo magii i feelingu rodem z lat 80. Jest lekkość, jest finezja i niezwykła przebojowość. Można słuchać tych popisów gitarowych i nie nudzą swoją formułą. Prawdziwe cudo!

Intro "Call of the wild" jest bardzo tajemnicze, ale już daje sygnał, że szykuje się nam prawdziwa petarda od strony instrumentalnej. Band nie traci czasu i od razu stawia na dynamiczny hicior. "Die Young" zachwyca dynamiką, szybkością i przebojowością. Nutka heavy metalu pojawia się w prostym i zadziornym "Nowhere land".  Echa Udo z czasów "Facelless World" można uchwycić w klimatycznym "Cold Words". Głos Erika jest wyborny i przyprawia o dreszcze. Znajdziemy tutaj też spokojny i nastrojowy "Falling into pieces", który zabiera nas w rejony AOR. Dobrze buja też zadziorny "Burning it down". Na płycie roi się od przebojów i jednym z nich jest bez wątpienia "Denial", a na finał dostajemy balladę w postaci "Ultimate  Demise".

Erik Forsberg to znakomity wokalista i już nie raz to pokazał. Teraz prezentuje się w zupełnie innej oprawie. Trzeba przyznać, że idealnie pasuje do melodyjnego metalu z domieszką hard rocka.  Płyta kipi energią i przebojowością. Do tego ten niesamowity klimat lat 80. Wildness błyszczy i rodzi się nowa gwiazda w hard rockowym światku.

Ocena : 9/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz