poniedziałek, 12 sierpnia 2013

LUCID DREAMING - The Chronicles pt 1 (2013)

Rok 2013 był bogaty jeśli chodzi o albumy z dużą liczbą gości ze świata muzyki heavy metalowej. Była Avantasia, metalowa opera Timo Tolkiego, był projekt Karlssona, a teraz na półkach pojawił się Lucid Dreaming. Projekt ten to jest właściwie dziecko Tilla Oberboßela, czyli gitarzysty Elvenpath. Chęć stworzenia koncept albumu utrzymanego w klimatach fantasy sprawiły że narodziła się metalowa opera o nazwie Lucid Dreaming. Debiutancki krążek "The Chronicles Pt. I" jest klimatyczny, melodyjny i oddający charakter takiego rodzaju wydawnictwa. Wśród gości znajdziemy takie nazwiska jak Dragutin Kremenovic (Elvenpath) , Eve Kreuzer (Illusoria) , Jutta Weinhold (ex-Zed Yago, Jutta Weinhold Band) czy Thassilo Herbert (Dragonsfire). Jest jeszcze kilku mniej znanych osobistości, którzy wystąpili tutaj. Pytanie które należy sobie zadać, to czy ta metalowa opera jest równie intrygująca co np. Avantasia, albo równie przebojowa co projekt Karlssona?

W tym jest właśnie problem. Płyta jest daleka od ideału, daleka od tego by podbić metalowy świat, jednak do worka ze śmieciami też nie można jej wrzucić. Mamy do czynienia z dobrym, nawet bardzo dobrym albumem opakowanym w miłą dla oka okładką i wzbogaconą o występ różnych wokalistów, którzy nadają całości odpowiedniej formy metalowej opery. Ułożone melodie, duża dawka melodyjności, przemyślane aranżacje przejawiające się w zgrabnych, szybkich i chwytliwych partiach gitarowych Tilla na pierwszy rzut oka robią wrażenie. Wszystko brzmi tak jak powinno, lecz jest małe „ale”. Kompozycje są zbyt rozwleczone, brakuje im czegoś, co by pozwoliło zapaść w pamięci. Jest to jeden z tych albumów, który miło się słucha, jednak zapomina się o tym co tak naprawdę leciało podczas słuchania. Utwory mogły być nieco krótsze, mieć więcej ognia, więcej przebojowości. Niestety postawiono na bogactwo, na długą konstrukcję utworów, co nieco może przynudzać na dłuższą metę. Jednak mimo moich zastrzeżeń i pewnych niedociągnięć śmiało można zaliczyć debiutancki album Tilla do udanych i godnych uwagi. Soczyste brzmienie, ciekawe popisy wokalistów, duża dawka melodyjności, rozbudowane solówki i śmiało można rzec że dzieje się całkiem sporo. Nie uświadczymy komercyjności jak w przypadku Avantasia czy Avalon co jest dobrym znakiem. Już rasowy heavy metalowy kawałek w postaci „Morthless Child” zapowiada solidny krążek. Co cieszy to fakt, że na płycie nie brakuje prawdziwych power metalowych petard. Zwłaszcza taki „The Quest For White Pig”, żywiołowy „Where Evil Riders” czy melodyjny „No turning Back”. Kompozycje godne uwagi, lecz długi czas trwania ujmuje im w jakości. Materiał jest zróżnicowany, bowiem mamy poza szybkimi kawałkami też spokojne jak „Side By Side” czy bardziej heavy metalowe jak „Land Of Darkness”. Pod względem długości trwania utworów wyróżnia się „To caer Dathyl”. Długi kawałek o rozbudowanej formie z dużą ilością ciekawych, pomysłowych motywów i solówek. Słychać, że Tilla lubi tworzyć długie kompozycje i wychodzi mu to całkiem dobrze. Każdy utwór robi dobre wrażenie, tylko kiedy płyta się kończy ciężko sobie przypomnieć coś z tej płyty.

Wciąż nie wiecie czy sięgnąć po tą płytę? Jeżeli zawiodła was tegoroczna Avantasia czy Avalon, w których było za dużo komercji, to śmiało możecie posłuchać Lucid Dreaming, który stawia na melodie, na metalowy wydźwięk. Solidny heavy/power metalowy album z porządnymi kompozycjami, które potrafią umilić wolny czas.

Ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. Litości!!! Co najwyżej 3/10. Szkoda czasu. Mam wrażenie, że słuchasz płyt po 15 sekund i stąd te amatorskie recenzje.Człowieku, pisz rzadziej, częściej słuchaj! Daj spokój z ilością.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zawiodła mnie Avantasia, zawiódł mnie Avalon i zawiodło mnie toto, nuda i schemat, że aż boli. Zdecydowanie co najwyżej 3/10.

    OdpowiedzUsuń