niedziela, 26 października 2014

SISTER SIN - Black Lotus (2014)

Sin zagościł na rynku muzycznym znacznie dłużej niż myślałem i co ciekawe zespół zyskał nawet popularność. 12 lat działania i 5 albumów na koncie szwedzkiej formacji należy uznać za dobry wynik. Może nie robią niczego czego wcześniej nie robił Hellion czy Warlock, ale brakuje w sumie heavy metalowych kapel, gdzie na wokalu jest kobieta. Tutaj Sister Sin się wyróżnia. W dodatku ich muzyka to kawał porządnego heavy metalu przesiąkniętego klimatem lat 80. W tym roku zespół postanowił nas uraczyć nowym wydawnictwem i „Black Lotus” to typowy album Sister Sin. Prosty, do bólu przewidywalny heavy metal, który został zbudowany na znanych nam patentach. Jeśli ktoś nie ma wygórowanych wymagań i wystarczy mu solidny heavy metal ten będzie zadowolony z nowego dzieła Szwedów. Jednak jeśli miałbym być szczery to czuję spory niedosyt, zwłaszcza że „Switchblade Serenades” był udanym albumem, który wciąż po tylu latach zachwyca. Niestety „Black Lotus” ustępuje tamtej płycie pod względem przebojowości, pomysłowych kawałków i energii. Tutaj zespół jakby nieco osiadł na laurach. Weźmy choćby takie kawałki jak „Desert Queen” czy „Count Me Out”, które ukazują jakby wypalenie kapeli i wyczerpanie ciekawych pomysłów. Można dostrzec, że nuda to jeden z elementów nowej płyty. Popowo-rockowy „The Jinx” można by usłyszeć w radiu, bo to taki chwytliwy, radiowy kawałek, przesiąknięty komercją. Najlepiej z całej płyty prezentuje się rozpędzony „Sail North” czy „Au Revoir”, ale to niestety za mało żeby pozostawić pozytywne wrażenie po całej płycie. No to jest sygnał, że czas coś zmienić w Sister Sin. Jest niedosyt i płyta skierowana do zagorzałych fanów tej kapeli oraz heavy metalu.

Ocena: 4.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz