Nie tak dawno, bo w 2013
r ukazał się debiutancki album portugalskiego Hiperion zatytułowany
po prostu „Hiperion Rising”. Płyta przeszła bez większego
echa. Nic dziwnego, młoda kapela która nie odkrywała niczego
nowego na swoim albumie. Potwierdziła za to, że Iron Maiden czy
Judas Priest mimo tylu lat, wciąż są inspiracją dla młodych
kapel. Hiperion powstał w 2010 i słychać, że nie mają większego
doświadczania. Jednak mimo to Hiperion cechuje się tym, że wie jak
grać heavy metal przesiąknięty latami 80. To dzięki temu ich
debiut mimo wtórnego charakteru pozostawał solidnym
wydawnictwem, któremu można śmiało poświecić czas. Już
okładka potrafi przyciągnąć uwagę, no i na szczęście materiał
podtrzymuje to zainteresowanie. „Wheels of Destiny”
otwiera album i na samym wstępie pokazuje, że kapela stawia na
klimat lat 80. W głowie im szybkość i prostota. Od razu też można
wyłapać, ze mamy do czynienia z heavy/speed/ power metalem. „For
The king” podkreśla wagę melodii w muzyce Hiperion. Jest
gdzieś w tym odrobina surowości, co podkreśla „Justice or
Faith”. Wtórność jest tutaj wszechobecna,
zwłaszcza za sprawą sekcji rytmicznej wzorowanej na tej z Iron
Maiden. Riff znany znany z „Soldier of Fortune” Running Wild
zostaje powielony w „Hiperion Rise”. Sam utwór
przejawia cechy NWOBHM. Nie za dobrze zespół wypada w hard
rockowym „This is metal”, który jest nijaki
i strasznie nudny. Dość często aranżacje brzmią sztucznie i
plastikowo. Przykładem tej wady jest „Let Me Rock”,
To nie jedyna wada jaka daje o sobie znać. Jest jeszcze irytujący
wokalista Paulo i niskiej jakości brzmienie. Co należy odnotować?
Hiperion to kapela jakich wiele na rynku. Kopiują Ironów i
robią to dość nie udolnie. Mają pomysły, ale nie wszystkie są
do zaakceptowania. Kto wie może jeszcze o nich usłyszymy? Debiut
tylko dla zagorzałych fanów heavy metalu lat 80 i Iron
Maiden.
Ocena: 4.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz