Thrash metal z Bay Area i
niemiecki, teutoński thrash metal to inspiracje, po które
często sięgają młode kapele. Nie inaczej jest z amerykańskim
bandem o nazwie Vindicator, który został założony w 2005
roku. Dzisiaj skład wygląda nieco inaczej niż na początku, ale
muzyka nic na tym nie straciła, a na ostatnim wydawnictwie
zatytułowanym „United We Fall” tylko to potwierdzają,
Nie często zdarza się
tak, że zmiany personalne nie szkodzą zespołowi, ani muzyce jaką
gra. W przypadku Vindicator, można nawet poczuć pewien powiew
świeżości. Nie jest jednak to dalej nic oryginalnego, a zespół
wciąż wykorzystuje spore ilości patentów wypracowanych
przez znane zespoły reprezentujące thrash metal Bay Area czy też
niemieckiego thrash metalu. Można ich nazwać drugim Sodom, Exodus
czy Heathen, ale to od nas zależy czy godzimy się z tym stanem
rzeczy, czy od razu przechodzimy do karcenia tego zespołu za
wtórność i brak własnej inicjatywy. Może jest niesmak,
może niedosyt, ale Vindicator ma coś w zamian dla nas. Chłopaki
nadrabiają energią, agresją i szybkością, które pozwalają
zapomnieć choć na chwilę o wtórności. W swojej wtórności
Vindicator wypada całkiem dobrze i jedyne co irytuje to wokal Vica
Stowna. Bycie drugim Hettfieldem nie jest jednak takie proste. Jego
niedoskonałości słychać choćby w „Mac Undone”.
To co grają amerykanie jest przewidywalne i mało skomplikowane, bo
nie ma ani rozbudowanej warstwy instrumentalnej, nie ma pomysłowych
melodii, a przebojowość schodzi tutaj na dalszy plan. Gdy pojawia
się coś ciekawego jak choćby „Fatal Infection”
to jednak też można ponarzekać, że za mało w tym agresji. Ten
utwór to jeden z moich ulubionych, a powodem tego jest
rozpędzona sekcja rytmiczna i ciekawa mieszanka stylu Exodus, Agent
Steel czy Destruction. Do tego jest to jeden z nie wielu kawałków,
które wybija się pod względem melodyjności. Kapela próbuje
też sił w bardziej heavy metalowych kompozycjach i „Hail to
The thief” to znakomity przykład. Od strony aranżacyjnej
nie jest tak źle, bo słychać w tym wszystkim wpływy Dio czy
Anthrax, ale znów czegoś brakuje. Można odnieść wrażenie,
że jedyną nadzieją Vindicator są gitarzyści Stown i Larue,
którzy radzą sobie naprawdę dobrze. Wiedzą jak rozgrzać
słuchacza dynamiczną solówką, jak zaskoczyć mocnym riffem,
w którym jest nutka agresji i melodyjności. Jedynym problem
jest wtórność i bardziej rzemieślniczy styl grania. Więcej
emocji wzbudza na pewno energiczny „Fire Escape”.
Reszta utworów bardzo szybko zmywa się w jedną całość i
nie zapada w pamięci.
To jest może i negatywna
recenzja, bo słyszałem ciekawsze płyty z gatunku thrash metalu,
ale wiedzcie że Vindicator nie jest takim złym zespołem. Grają
thrash metal i to nawet na dobrym poziomie. Tylko za mało tutaj dają
od siebie, za mało pomysłowości. Nawet mierząc ich potencjał w
kategorii wtórności to też jest niski. „United We Fall”
to solidny album solidnej kapeli i nic ponadto.
Ocena: 5.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz