niedziela, 9 listopada 2014

FLASHBACK OF ANGER - T.S.R (2014)

Najciekawszy młody zespół grający progresywny power metal, który wypłynął na rynek stosunkowo nie dawno i odniósł nie mały sukces. Tak można by opisać w jednym zdaniu włoski band o nazwie Flashback of Anger, który powstał w 2003 roku. Wiele kapel w tym gatunku stawia na wyszukane melodie, bardziej wyrafinowane riffy i specyficzny klimat. Często zapomina się o tym, żeby ten rodzaj upiększyć przebojowością i chwytliwością. To jest to coś, wyróżnia włoską formację na tle innych. Grają progresywny power metal, ale nie taki że nas nudzi na dłuższą metę przesadzoną aranżacją i ozdobnikami, tylko właśnie taki odprężający i dający sporo radości. 5 lat przyszło czekać na nowy album w postaci „T.S.R”, ale warto było. Dostaliśmy w zamian za oczekiwanie najlepszy krążek tej formacji.

Ten album został obdarzony soczystym brzmieniem, specyficznym klimatem, a przede wszystkim wyróżnia go konstrukcja. Materiał jest urozmaicony i dobrze wyważony pomiędzy progresywnością i niebanalnymi motywami, a przebojowością i lekkością. Co może się podobać w stylu grupy to, że nie przesadzają z tą progresywnością i potrafią też postawić na szybkość i agresję. Nie boją się ciekawych rozwiązań w danych kompozycjach, przez co całość nabiera nieco nowoczesnego wydźwięku. Rasowy, power metalowy wokal Alessio to jeden z najważniejszych elementów składowych Flashback of Anger. Nie zapomina o emocjach i budowania klimatu, co ukazuje choćby w balladzie „Don't Let me Fade”. Również fani soczystych riffów, energicznych solówek i całej tej warstwy instrumentalnej nie powinni narzekać. Jest dbałość o aspekt techniczny, o melodyjność i o to, żeby brzmiało to świeżo. Weźmy taki „The great Fire”. Brzmi to jak rasowy power metalowy kawałek przesiąknięty latami 90. A jednak jest nutka nowoczesności, jest świeżość, progresywność i pomysłowość. Nie zawsze udaje się nagrać coś takiego. Nie brakuje na płycie szybkości, co zespół potwierdza w „Hiroshima & Nagasaki”. W „Power play” uświadczymy prawdziwe ostre power metalowe granie. Przeboje też są obecne, co już potwierdza na wstępie „Mother Soldier” czy melodyjny „False idols”. Jak widzicie, płyta jest urozmaicona i sporo się w niej dzieje.

Jeżeli dalej was nie przekonuje opis utworów, nie szukacie melodyjnego progresywnego grania, to może zachęci was wokalista Rhapsody, który wystąpił jako gość na tym albumie. Nie podlega wątpliwości, że to jeden z ciekawszych młodych zespołów jakie pojawiły się na rynku progresywnego metalu. Gorąco polecam.

Ocena: 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz