sobota, 29 listopada 2014

BREITENHOLD - Sacred Worlds (2014)

A teraz wybierzmy najbardziej zapracowanego muzyka w kategorii heavy metal. Bezapelacyjnie wygrywa tutaj szwedzki młodzieniec o imieniu Ced. Znany przede wszystkim z Rocka Rollas i Blazon Stone. Nie mogę się na dziwić to co on wyprawia. Nie znam innego muzyka, który ma tyle pomysłów, tyle właśnie dobrych pomysłów, muzyka, który jest tak uzdolniony i potrafi sam wszystko osiągnąć. Najlepsze jest to, że w tym roku ukazały się trzy płyty Ceda. Trzeci album Rocka Rollas, Lector i Breitenhold. Najciekawszym wydawnictwem okazał się Breitenhold. Tutaj już mamy solowy projekt na całego. Ced śpiewa, gra i komponuje, czyli właściwie robi wszystko i nie ma tutaj już nikogo do pomocy. A jedynym gościem jest Marta Gabriel z Crystal Viper. To sprawia, że debiutancki album o nazwie „ Sacret Worlds” jest dziełem godnym uwagi, nie tylko dla wyznawców geniuszu Ceda.

Jedno spojrzenie, na tą magiczną, klimatyczną okładkę i pojawia się nie pewność. Co to będzie za muzyka i czego można się spodziewać. Cóż tutaj na szczęście nie ma większego zaskoczenia. Jest heavy/speed metal, czyli to do czego nas przyzwyczaił Ced. Jednak można wyłapać elementy shredowego grania, czy też nawet bardziej progresywnego, co pozwala poznać naszego geniusza od nieco innej strony. Klimat bardziej tajemniczy niż w przypadku Rocka Rollas nadaje tej płycie jeszcze bardziej magicznej otoczki. Na myśl przychodzi choćby taki Scanner, gdzie rządziła tematyka s-f. Tą niesamowitą atmosferę podkreślają dwa genialne kawałki instrumentalne, czyli „Neversleeping Nights” i „One Last farewell”. Materiał trwa w sumie 50 minut, czyli też jest to o kilka minut dłuższy materiał niż choćby ten z Rocka Rollas, co też jest pierwszą różnicą. Nie brakuje rozbudowanych kompozycji, co potwierdza „Time Is Gone” . Nie wiem czy to nie jest najlepszy utwór jaki stworzył Ced. Jest energia, klimat, ciekawe przejścia, sporo motywów, w tym oczywiście Running Wild, Helloween czy nawet Iron Maiden. Do tego wszystkiego power metalowy wokal Ceda, który przypomina stare czasy Kaia Hansena w Helloween. „Hour of the Dead” to kolejna petarda utrzymana w speed/power metalowej formule. Wokal Ceda tutaj ociera się momentami o falset na miarę Kinga Diamonda. Ma w swoim głosie charyzmę, co niezmiernie cieszy. „Thunderstorm Arise” to jeszcze szybsze granie, to jeszcze większa energia i tutaj nie ma żartów. Refren i linia melodyjna kojarzy się z takim Crystal Viper, ale to żadna ujma. Zawsze byłem zdania, ze tytułowy kawałek musi być czymś specjalnym, taką wisienką na torcie. W przypadku albumu Breitenhold „Serced Worlds” tak jest, Utwór zaczyna się od niezłej dawki solówek, potem to już czysto speed metal na wysokim poziomie. Jest to też jeden z nie wielu kawałków, gdzie jest ostrzejszy riff, mroczniejszy wokal Ceda. Kupuję to. Hamerfall na sterydach słychać w melodyjnym „To The Battle Far Beyond” i jest to bardziej rycerski kawałek. Kolejną perełką jest „The Windhorse Knight”, który zabiera nas w rejony Running Wild. Dawno nie słyszałem tak dobrze odświeżonej formuły Running Wild, która nie brzmi jak odgrzewany kotlet. To nie jest klon, to jest nowa wersja Running Wild. Oby więcej takich utworów panie Ced. Taki sam poziom i formułę podtrzymuje rozpędzony „Guardians of The Black Castle” i to jest właśnie to czego oczekuję choćby od takiego Crystal Viper. Tutaj Ced wręcz kompromituje ten jakże zasłużony band dla naszego kraju. Szybki, energiczny riff, który przyprawia o szybsze bicie serca to tylko jeden z wielu atutów tego kawałka. Melodyjne partie gitarowe, bojowe chórki to wszystko zostało ładnie wplecione. Najbardziej epicki kawałek, jaki stworzył Ced? Bez wątpienia będzie to póki co „Legions of Breitenhold”. Stonowane tempo, bojowy refren, epicki klimat no i spore nawiązania do Manowar, Crystal Viper czy Running Wild. Ale tutaj nawet nie chodzi o skojarzenia, lecz o jakość jaką gwarantuje nam Ced. To jest jego żywioł, to jest to w czym jest najlepszy. Na koniec moi drodzy kawałek, w którym śpiewa Marta Gabriel, a jest to „Thunderstorm arise” i jest to właściwie utwór idealny do Marty Gabriel. To jest właśnie stary, dobry Crystal Viper i może natchni Martę do tworzenia takich kawałków.

Ktoś powie, po co nam kolejny heavy/speed metalowy projekt Ceda. Muzyka może i nasuwa inne zespoły Ceda, ale tutaj jest inny klimat, jest nutka progresywności, klimat momentami s-f czy fantasy, no i można odnieść wrażenie, że jest to jeden z najlepszych albumów tego pana. Ciekawe czy to będzie zespół jednego albumu, czy czeka nas więcej w przyszłości? Oby Ced miał siły na te wszystkie projekty, bo każdy jest warty uwagi.

Ocena: 9.5/10 

P.s Jeszcze raz dzięki Ced za materiały 

1 komentarz: