wtorek, 25 listopada 2014

MEDUSA CHILD - Empty Sky (2014)

Szwajcaria nie specjalizuje się w heavy/power metalu, ale to właśnie stamtąd pochodzi Medusa Child. Dość specyficzny zespół, który mimo iż działa od 1999 roku to jakoś nie zdobył większej sławy. Do dziś kojarzą tą formacją nie liczni. Nic dziwnego, bowiem grają w swoim stylu mieszając power metal w stylu Stratovarius z progresywnym metalem ala Queensryche czy Dream Theater i rycerskiego klimatu rodem z płyt Hammerfall. Również bez większego echa przeszedł ich nowy album zatytułowany „Empty Sky”. Już okładka nie napawa optymizmem. Jak jest z samą muzyką?

Tutaj już bywa różnie. Bowiem pojawiają się ostre jak brzytwa riffy, mocne, soczyste grania, ale nie starcza go na tyle, by zapełnić całą płytę. To wymusza nierówność, a to z kolei ma wpływ na jakość zawartej muzyki. Wszystko sprowadza się do tego, że płyta ma lepsze i gorsze momenty, przez co bywa ciężko strawna, a nawet nudna. Z pewnością wokalista Crow uchodzi tutaj za gwiazdę. Jest w nim coś tajemniczego i zarazem intrygującego. Bardzo przypomina manierę Fabio z Rhapsody. Nic dziwnego, skoro zespół nie kryje swoich inspirację symfonicznym power metalem. Otwieracz w postaci „Ipocrisia” jest właśnie taki na miarę tych z płyt Rhapsody. Krótkie epickie, instrumentalne intro, to jest to co znamy bardzo dobrze. „Empty Sky” to hit i jeden z najciekawszych utworów na płycie. Dobrze dopasowane klawisze, które budują klimat, a nie zakłócają pracę gitar, a te są tutaj zmysłowe i pełne magii. Zadbano o detale i dlatego ten kawałek jest taki znakomity. Szkoda że nie zawsze tak jest. Nie potrzebna jest komercja w „Remember You”, rockowe zapędy w „My Inner voice” też nie są dobrym rozwiązaniem. Na właściwie tory zespół powraca na podniosłym „Paradise Eternally”. Najbardziej w pamięci zapada jednak pomysłowy motyw z „Nevermore” i petarda w postaci „Turn Back The Time”.

Zadbano o sferę techniczną, o klimat, o wysokiej jakości brzmienie, który wyostrza wydźwięk instrumentów, szkoda tylko że pomysłów brakło na cały album. Jakby wskazać wady to byłoby nią bez wątpienia nierówność materiału. Jest jednak kilka udanych melodii i momentów, dla których warto sięgnąć po ten album.

Ocena: 5/10

P.s Recenzja przeznaczona dla magazynu HMP

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz