Wokalistki często są
gardzone przez metalowych fanów i najczęściej są one
akceptowane w symfonicznych zespołach. Jednak warto zwrócić
uwagę, że odnoszą sukces w innych gatunkach. Metalcore, heavy
metal, a nawet power metal. Ten ostatni gatunek już słabiej się
prezentuje i ostatnio brakuje tutaj jakiegoś powiewu świeżości.
Po co nam drugi White Skull, kiedy można stworzyć coś autorskiego?
Fiński Shear, który powstał w 2008 r jest przykładem, że
jednak można nagrać ciekawy rodzaj power metalu, w którym
rządzi wokalistka. Ktoś ma wątpliwości? To czas by sięgnąć po
nowy album zatytułowany „Katharsis”.
Specyficzna okładka,
przypominająca nieco okładkę solowego albumu Gus. G ma w sobie to
coś, co intryguje i zachęca do posłuchania tej płyty. Jednak im
bardziej zagłębiamy się tym trudniej objąć myślami ten album.
Dlaczego? Nie jest to typowy power metalem który znamy choćby
z płyt Helloween, Gamma Ray czy Freedom Call. Nie jest to też
symfoniczny metal rodem z Nightwish. Nie jest to też 100 %
progresywny metal. Tutaj rodzi się problem, ale co byśmy nie
wybrali to jest gdzieś w tym trochę prawdy. Stylistycznie można by
to określić jako progresywny power metal z domieszką symfonicznych
patentów. Najwięcej power metalu uświadczymy w „Whispers
Follow You”, melodyjnym, a zarazem nieco progresywnym
„Home” czy ostrzejszym „Turmoil”
który przypomina nieco mieszankę Kamelot i Epica. Nie jestem
przekonany co do tej mieszanki, ale muszę przyznać, że jest to
dość ciekawe i intrygujące. Nie jest to też to co dostajemy do
innych kapel power metalowych, a to już spory plus. Inną kwestią
jest to, że specyficzne formułowanie kompozycji, specyficzne
melodie, progresywny charakter sprawiają, że nie jest to materiał
łatwy w odbiorze. Nie pomaga też tutaj nierówny poziom
kompozycji, a także wdzieranie się komercji i popu. „Last
Warning” ukazuje przede wszystkim gitarzystów
Mikaela i Lauriego. Jest w tym pomysłowość i chęć obrania
własnej ścieżki. Idą w stronę progresywności i nowoczesności.
Cierpi gdzieś na tym przebojowość i chwytliwość, no ale coś za
coś. Komercyjność, która pojawia się choćby w „I
care” nie pasuje mi do całości i raczej tylko szkodzi
płycie. Na wyróżnienie właściwie zasługuje „For
The Restless” który najbardziej wyróżnia się
na tle innych kompozycji. Przynajmniej można się dobrze bawić przy
tym kawałku. Jest radość i swoboda, czego brakuje innym utworom.
Shear to nie kapela,
który przypomina wiele innych formacji grających power metal
i już tutaj zasługuje na uwagę. Jednak jeszcze nie potrafią
nagrać mocnych i godnych zapamiętania kompozycji. Jak to doszlifują
to wtedy osiągną sukces. Rozważałbym też ewentualną zmianę
wokalistki Alexy, która nie do końca mi pasuje do metalowej
formacji. Płyta skierowana do poszukiwaczy nowych dźwięków.
Ocena: 5.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz