poniedziałek, 3 listopada 2014

SHEAR - Katharsis (2014)

Wokalistki często są gardzone przez metalowych fanów i najczęściej są one akceptowane w symfonicznych zespołach. Jednak warto zwrócić uwagę, że odnoszą sukces w innych gatunkach. Metalcore, heavy metal, a nawet power metal. Ten ostatni gatunek już słabiej się prezentuje i ostatnio brakuje tutaj jakiegoś powiewu świeżości. Po co nam drugi White Skull, kiedy można stworzyć coś autorskiego? Fiński Shear, który powstał w 2008 r jest przykładem, że jednak można nagrać ciekawy rodzaj power metalu, w którym rządzi wokalistka. Ktoś ma wątpliwości? To czas by sięgnąć po nowy album zatytułowany „Katharsis”.

Specyficzna okładka, przypominająca nieco okładkę solowego albumu Gus. G ma w sobie to coś, co intryguje i zachęca do posłuchania tej płyty. Jednak im bardziej zagłębiamy się tym trudniej objąć myślami ten album. Dlaczego? Nie jest to typowy power metalem który znamy choćby z płyt Helloween, Gamma Ray czy Freedom Call. Nie jest to też symfoniczny metal rodem z Nightwish. Nie jest to też 100 % progresywny metal. Tutaj rodzi się problem, ale co byśmy nie wybrali to jest gdzieś w tym trochę prawdy. Stylistycznie można by to określić jako progresywny power metal z domieszką symfonicznych patentów. Najwięcej power metalu uświadczymy w „Whispers Follow You”, melodyjnym, a zarazem nieco progresywnym „Home” czy ostrzejszym „Turmoil” który przypomina nieco mieszankę Kamelot i Epica. Nie jestem przekonany co do tej mieszanki, ale muszę przyznać, że jest to dość ciekawe i intrygujące. Nie jest to też to co dostajemy do innych kapel power metalowych, a to już spory plus. Inną kwestią jest to, że specyficzne formułowanie kompozycji, specyficzne melodie, progresywny charakter sprawiają, że nie jest to materiał łatwy w odbiorze. Nie pomaga też tutaj nierówny poziom kompozycji, a także wdzieranie się komercji i popu. „Last Warning” ukazuje przede wszystkim gitarzystów Mikaela i Lauriego. Jest w tym pomysłowość i chęć obrania własnej ścieżki. Idą w stronę progresywności i nowoczesności. Cierpi gdzieś na tym przebojowość i chwytliwość, no ale coś za coś. Komercyjność, która pojawia się choćby w „I care” nie pasuje mi do całości i raczej tylko szkodzi płycie. Na wyróżnienie właściwie zasługuje „For The Restless” który najbardziej wyróżnia się na tle innych kompozycji. Przynajmniej można się dobrze bawić przy tym kawałku. Jest radość i swoboda, czego brakuje innym utworom.

Shear to nie kapela, który przypomina wiele innych formacji grających power metal i już tutaj zasługuje na uwagę. Jednak jeszcze nie potrafią nagrać mocnych i godnych zapamiętania kompozycji. Jak to doszlifują to wtedy osiągną sukces. Rozważałbym też ewentualną zmianę wokalistki Alexy, która nie do końca mi pasuje do metalowej formacji. Płyta skierowana do poszukiwaczy nowych dźwięków.

Ocena: 5.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz