sobota, 1 listopada 2014

LORDI - Scare Force One (2014)

Od czasów Eurowizji i występu Lordi minęło trochę czasu i mam wrażenie, że zespół stracił na swojej popularności. Głównym problemem tego jest, że Lordi ostatnim czasy ma problem nagrać wartościowy materiał, który pomimo historii zespołu ujmie nas swoją pomysłowością i wykonaniem. Niestety nowy album „Scare Force One” nic nie zmienia w tej kwestii, tylko jeszcze bardziej pogrąża zespół. Nie udało się stworzyć ciekawy klimat, zbudować napięcia, a same kompozycje to powielane i przemielone przetarte już schematy, które już nudzą. To wszystko już było i o wiele na pewno podane na „Deadache”, który zrobił na mnie ogromne wrażenie. Lordi właściwie nie zmienił stylu, ani nie zaczął eksperymentować co jest swego rodzaju plusem, ale zespół tym samym wpadł w ślepy zaułek i widać, że źródło będące ich kluczem do sukcesu się wyczerpało. Wciąż atutem zespołu jest frontman Mr. Lordi, którego wokal nie stracił na swojej jakości. Brzmienie nie zostało zmienione i dostajemy po raz kolejny nieco przybrudzoną produkcję, co można również uznać za dobre rozwiązanie. Niestety kiedy odpala się płytę to już zmienia się nastawienie co do samej płyty. Weźmy taki „Scare Force One”- utwór który promuje ten album. Typowy kawałek Lordi, jest tutaj mieszanka heavy metalu i hard rocka, ale nie wiele z tego wynika. Utwór nie zapada w pamięci, bowiem za mało tutaj przebojowości i czegoś wartego zapamiętania. Nawet w momencie kiedy zespół przyspiesza tak jak to jest w „How To Slice a Whore” nie wiele się dzieje i można odczuć monotonność. Pojawiają się ciekawe pomysły co potwierdzają „ House of Ghosts” czy klimatyczny „Hell sent in the Clowns”, ale brakuje tutaj lepszego doszlifowania wykonania. Sam pomysł to przecież nie wszystko. Za przebój można uznać „Monster is My Name” czy chwytliwy „Nailed by the hammer of Frankenstein”, które przekonują, że Lordi stać wciąż na ciekawe kompozycje. Jednak na płycie jest pełno wypełniaczy pokroju „Sir Mr Presideath Sir” , które zaniżają poziom tej płyty. To wszystko sprawia, że mamy do czynienia z typowym albumem tej formacji. Nie ma elementu zaskoczenia, a zespół wpadł jakby w stan stagnacji. Wszystko jest do bólu wtórne i przewidywalne. Czas na zmiany, czas na powiew świeżości.

Ocena: 4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz