sobota, 7 maja 2016

VEKTOR - Terminal redux (2016)

Najlepszą odskocznią od szarej rzeczywistości i naszej codzienności jest ucieczka do świata snu i marzeń. Naszą wyobraźnię najlepiej pobudza sztuka w postaci książek czy filmów. To są te najłatwiejsze przykłady. Wszystko dostajemy na tacy i nie trzeba się zbytnio wysilać. Czy muzyka może dostarczyć podobnych bodźców? Czy muzyka może pobudzać wyobraźnię i być naszą furtką do świata fantasy i marzeń?

Mamy do czynienia z różnymi płytami i z różnym rodzajem muzyki i w sumie nie każda potrafi wzbudzić takie emocje. Niektóre płyty pełnią rolę czaso umilaczy i czy też formę odpoczynku. Mają nas zabawiać i dostarczać dobrej rozrywki. Jednak są jeszcze takie płyty, które przenoszą nas do innego świata, który pozwala odpłynąć w myślach i wykreowanym przez naszą wyobraźnię świecie. Tak też jest z muzyką amerykańskiego bandu Vektor. Ta młoda kapela, która działa od 2004 r nie przestaje nas zadziwiać. Mają na swoim koncie 3 albumy, a na ten najnowszy w postaci „Terminal Redux” przyszło nam czekać 5 lat. Ten czas dobrze spożytkował zespół tworząc jeden z najciekawszych albumów thrash metalowych, jakie powstały w ostatnim czasie. Nie dość, że jest to pierwszy album pod skrzydłami wytwórni Earache to jeszcze jest to pierwszy koncepcyjny album. Ciekawa historia osadzona w klimatach Star Wars czy Star trek dodaje tylko uroku i wyjątkowości nowego krążkowi. Zespół na przestrzeni lat doskonalił swój styl i na „Terminal redux” słychać jak dobrze wszystko współgra ze sobą. Vektor nie boi się wyszukanych melodii, psychodelicznego klimatu, tematyki s-f i mieszania thrash metalu z progresywnością. Efekt jest powalający i to czyni amerykański band jednym z najlepszych w tej dziedzinie. W końcu ktoś przejął pałeczkę po Voivod i nie boi się wyznaczać nowych trendów. Nowy album opowiada historię samotnego astronauty, który uczestniczył w różnego rodzaju badaniach naukowych. Po przejściach, z pewnymi skutkami ubocznymi odzyskuje pamięć. W poszukiwaniu ratunku trafia do galaktyki Cygnus. Lata izolacji i uczestnictwo w eksperymentach zmieniło naszego bohatera w postać rządną władzy. To on podburza lud galaktyki i doprowadza do zamachu stanu. Za cel obiera sobie równowagę w galaktyce. Historia jest dobrze rozpisana i ma sporo ciekawych wątków. Od razu zespół wciąga nas w świat s-f i przygód galaktycznych. Dobór odpowiedniego klimatu, melodii i motywów gitarowych tylko dopełniło uroku. Całość znakomicie ze sobą współgra. Oczywiście cały czas pierwsze skrzypce gra wokal Davida oraz jego popisy z drugim gitarzystą, czyli Erik'em. David skupia się na agresywności i technice, a to tylko podkreśla profesjonalizm bandu. Na płycie jest pełno rozbudowanych kompozycji i wyszukanych motywów, dlatego nie ma mowy o nudzie czy kopiowaniu czyjegoś stylu. Band odwalił kawał dobrej roboty. Na sam początek „Charging The Void” czyli 9 minutowy kolos, który wprowadza nas w świat s-f i progresywnego thrash metalu. Vektor pokazuje klasę i swój prawdziwy kunszt. Jest energia, pomysłowość i agresja, które znakomicie się uzupełniają. Wiele spokojniejszych momentów znajdziemy w drugim kawałku, czyli „Cygnus Terminal”. Sporo dzieje się w tej kompozycji i można znaleźć tutaj wiele ciekawych rozwiązań i przejść. Z kolei fani melodyjnych solówek i ostrych riffów powinni zwrócić uwagę na rozpędzony „LCD”, który ma coś ze starego Toxik. Nie brakuje też rasowych thrash metalowych petard, który nawiązują do kultowych albumów tego gatunku. W tej roli znakomicie spisuje się zwięzły „Ultimate artificer”. Nie ma słabych momentów i w sumie zespół dość fajnie urozmaica materiał. Pojawia się stonowany i marszowy „Psychotropia”, klimatyczny „Pillars of Sand”, czy spokojniejszy, wręcz balladowy „Collapse”. Dzięki temu udało się uciec przed nudą i rutyną. Kwintesencja Vektor, ich stylu i tego co potrafią mamy w finałowym „recharging the Void”, który trwa ponad 13 minut. Lepszego zamknięcia nie mogli panowie wymyślić.



Brakuje słów by opisać „Terminal Redux”, bowiem ta płyta jest inna niż wszystkie w tej dziedzinie. Ma swój charakter, swój styl i swoją historię. Muzyka jednak może być sposobem na pobudzenie wyobraźni i furtką do świata fantasy. Vektor to spec od tworzenia wysokiej klasy płyt osadzony w progresywnym thrash metalowym świecie. Potrafią nagrywać kolosy i przy tym nie nudzić. To się nazywa klasa. Po raz kolejny udowodnili, że są jednym z najlepszych bandów jakie pojawiły się w przeciągu ostatniej dekady.

Ocena: 10/10

1 komentarz:

  1. Odpierdol się od Voivod,jak oni tworzyli swoją wyjebaną w kosmos muzykę pewnie cię na świecie nie było albo nosiłeś majty z klapą i na muchy papty wołałeś.
    Po pierwszych dźwiękach słychać wpływy Nevermore i Death-The Sound of Perseverance a Schuldinera czuć na odległość.

    OdpowiedzUsuń