piątek, 23 listopada 2018

HEX CROW - Creatures of the Night (2018)

Wychowałem się na takich klasykach jak "Killers" Iron Maiden, "Screaming for Vengeance" Judas Priest, "Angel Witch" Angel Witch, czy  "Rock the Nations" Saxon. NWOBHM dało podwaliny pod znakomite brytyjskie formacje i  ostatnio pojawia się coraz więcej młodych kapel, które chcą nam przypomnieć właśnie tamte czasy, klimat tamtych starych płyt. Fenomenem w tym roku jest kolumbijski Hex Crow, który działa od 2016r.  Rok 2018 jest dla nich znaczący bo to właśnie 26 października tego roku przypada premiera debiutanckiego "Creatures of the night", który zabiera nas do lat 80 za sprawą prostej klimatycznej okładce, szorstkiego, surowego brzmienia rodem z płyt NWOBHM. Fenomen tej płyty tkwi przede wszystkim w prostej, szczerej zawartości. Wybrzmiewa z tego umiejętność grania i pomysłowość.  Band znakomicie odtwarza lata 80 i gdyby nie data premiery to powiedziałby, że to zagubiony krążek z lat 80. Wszystko jest tutaj przemyślane i nie ma mowy o farcie, czy przypadku. Zaczyna się klimatycznie, bo od intra w postaci "Arrival". Szybko atakuje nas mocny riff i rozpędzona sekcja rytmiczna w "The ritual". Mocny wstęp i to taka sentymentalna podróż do lat 80. Znakomicie Hex Crow miesza style Iron Maiden i Judas Priest z początku swojej kariery. "Sex slave" to taki wypisz wymaluj Judas Priest z "Killing Machine" i nawet wokalista Daniel Mantilla brzmi jak Rob Halford z tamtego okresu. Na płycie błyszczy też gitarzysta Sebastian, który stawia na klasyczne riffy i rozwiązania. Jest miłość do metalu i hołd dla starych, kultowych płyt i to się ceni. Stonowany, mroczny "Unborn" czerpie z Angel Witch, a nawet Black sabbath. Energiczny, wręcz przebojowy "Devils Eye" to taki iron maiden z pierwszych dwóch płyt. Świetny utwór, który pokazuje że można przywołać lata 80 i to bez większego wysiłku. Brawo! Band gra klasyczny heavy/speed metal i właśnie taki szybki, rasowy speed metal mamy w dynamicznym "The Chosen One". Całość zamyka świetny "Rock'n roll", który również przypomina stare kawałki żelaznej dziewicy. Miła niespodzianka znikąd. Band prezentuje się znakomicie i jest w nich potencjał. Debiutancki krążek to potwierdza. Ta płyta ma szansę dostać się do top 10. Gorąco polecam, zwłaszcza fanom starych płyt Iron Maiden.

Ocena: 9.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz