sobota, 10 listopada 2018

KAMBRIUM - Dawn of the five suns (2018)

Kambrium to niemiecki band działający od 2005 r i jest to bardzo ciekawa formacja, którą nie da się tak łatwo zaszufladkować. W ich muzyce znajdziemy power metal spod znaku Blind Guardian, czy Falconer, znajdziemy melodyjny death metal w stylu Wintersun, czy Kalmah, a nawet wpływy Children of Bodom, czy Ensiferum. Muzyka Kambrium to mieszanka symfonicznego power metalu, folk metalu, czy właśnie melodyjnego death metalu. Wybuchowa mieszanka, która imponuje pomysłowością, podniosłością i bogatymi aranżacjami.   Sporą rolę odgrywa basista i wokalista Martin Simon, który buduje klimat i nadaje całości epickiego charakteru. Dużo frajdy dostarcza praca Maximiliana i Karstena, którzy stawiają na pomysłowość i bardziej wyszukane motywy.  To jest właśnie to co znajdziemy na 4 albumie tej grupy, który nosi tytuł "Dawn of the five suns". Takie płyty nie okazuje się codziennie i Kambrium zaskakuje nowym krążkiem na każdym kroku. Klimatyczna okładka, soczyste, podniosłe brzmienie to tylko pierwsze aspekty, które nas przekonują o tym, że ta płyta jest z górnej półki. W klimat płyty wprowadza nas podniosłe intro w postaci "Forest hunt". Imponuje energiczny "Dawn of The five Suns", który przemyca sporo patentów wyjętych z twórczości Blind Guardian. Na płycie nie brakuje też szybkiego grania, jak i agresji, a przykładem tego jest "Against all gods". Symfoniczne ozdobniki, czy podniosłe chórki tylko upiększają tą kompozycje. Świetna mieszanka różnych stylów, która się sprawdza w przypadku tej płyty. "Cabrakan, god of mountains" to rozbudowany kolos, w którym nie brakuje epickich momentów, jak i tych bardziej power metalowych. Mamy jeszcze bardziej agresywny "Ghost Shaman", który skierowany jest w kierunku melodyjnego death metalu. Znów zaskakuje nas wyrazisty i mocarny riff, który napędza ten kawałek. Marszowy "Tribe of darkness" to bardziej złożony utwór, który mocno czerpie z twórczości Kalmah.  Na koniec mamy również rozbudowany i pełen ciekawych linii melodyjnych "Lord of Mitclan". Płyta szokuje od samego początku i na długo zostaje w pamięci to co słuchamy. Sporo motywów, bogate aranżacje i ciekawa mieszanka różnych stylów melodyjnego metalu. Petarda i nic tylko słuchacz i odkrywać kolejne smaczki tego wydawnictwa. Jeden z kandydatów do płyty roku? Oj tak.

Ocena :9.5/10

1 komentarz:

  1. Musze przyznać, że zachęciła mnie recenzja tego albumu, wcześniej nie słuchałem tego bandu , ale na pewno sprawdzę w najbliższym czasie, skoro taka wysoka ocena, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń