"Damnation" to już drugi album młodej szwedzkiej formacji Aerodyne. Działają od 2016r i w takim krótkim czasie pokazali, że są zespołem wartym grzechu. W swojej muzyce potrafią przemycić patenty Ac/Dc, Motorhead, Def Leppard czy Judas Priest. Może nie wyróżniają się oryginalnością, czy pomysłowością, jednak przemawia za nimi umiejętność tworzenia wysokiej klasy hitów. Taki właśnie jest "Damnation". Kopalnia hitów, które zadowolą nawet najbardziej wybrednych fanów heavy metalu i hard rocka.
Mroczna i klimatyczna okładka potrafi troszkę zmylić. Nie ma tutaj muzyki w stylu Kinga Diamonda, ale okłada ma swój urok. Band zadbał o mocne i dynamiczne brzmienie, tak więc instrumenty brzmią zadziornie.
Band napędzają bez wątpienia gitarzyści. To właśnie Johan i Daniel są tutaj gwiazdami. Dają czadu i dobrze się przy tym bawią. Znajdziemy tutaj dużą dawkę chwytliwych melodii i zadziornych riffów. To wszystko współgra ze sobą i jest to taka mieszanka młodzieżowego szaleństwa i klasycznych patentów. Jest też wokalista Marcus Heinonen, który cechuje niezła charyzma i technika. Znakomicie odnajduje się w takim graniu i ma w sobie coś takiego magicznego.
Co zostaniemy na płycie? Pozytywną energią i plejadę killerów. Pierwszy atak mamy ze strony "Out For Blood", który ma nieco charakter wczesnego Dio czy Judas Priest. Nutka speed metalu pojawia się w rozpędzonym "Kick it down" i tutaj można doszukać się wpływów Motorhead. Uroczy jest marszowy i hard rockowy "March Davai". Kolejny hit odnotowano. Znakomicie wypada też szybszy "Murder in the rey", który imponuje energią i zadziornym riffem. Dalej mamy bardziej hard rockowy "Damnation", czy speed metalowy "Kill or be killed". Całość zamyka rozbudowany i zakręcony "Love, eternal".
Niezła dawka hard rocka i heavy metalu. Hit goni hit i nie ma tutaj czasu na nudę. Aerodyne prezentuje wysoki poziom i drzemie w nich ogromny potencjał. To trzeba znać! Znakomite wydawnictwo.
Ocena: 8.5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz