czwartek, 2 kwietnia 2020

DYNAZTY - The dark delight (2020)

W tym roku niemiecki The Unity pokazał jak atrakcyjnie połączyć elementy power metalu, melodyjnego metalu i hard rocka. Jednak mamy odpowiedź ze Szwecji. Wrócił specjalista od takiego grania czyli słynny Dynazty. Ta utalentowana kapela działa od 2007r i szybko uzyskała status gwiazdy i to nic dziwnego. W tym roku Szwedzi wydali swój 7 album zatytułowany "The dark delight", który jest idealną kontynuacją "Firesign". Band od lat trzyma wysoki poziom i znów nagrał album praktycznie perfekcyjny.

Tradycyjnie band zadbał o soczyste, mocne i czyste brzmienie, które idealnie sprawdza się przy stylistyce hard rockowej czy melodyjnego metalu. Najlepsze jednak jest to, że od lat panowie wciąż zachwycają swoją muzyką i zaskakują swoimi pomysłami. Z lekkością przychodzi im tworzenie przebojów i to słychać. Płyta kipi energia i dostarcza słuchaczowi naprawdę wciągających melodii. W Dynazty kluczową rolę odgrywa utalentowany wokalista Nils, który potrafi budować napięcie i nadawać kompozycjom melodyjności. Kawał dobrej roboty robią gitarzyści czyli Mike i Rob. Panowie z lekkością wygrywają bardzo chwytliwe melodie rodem z płyt Abba. Prawdziwa plejada świetnych melodii.

Nowa płyta to 12 kawałków. Płytę otwiera przebojowy "Presence of Mind" i to jest Dynazty jaki uwielbiam. Niby kryje się za tym prosta melodia i łatwo przyswajalny refren, to jednak imponuje pomysłowość i taki nowoczesny charakter. Troszkę progresywności można wyłapać w "Paradise of Architect". Melodia na miarę Abby mamy w przebojowym "The Black" i to jest kawałek, który ukazuje piękno tej kapeli. Mało kto ma taką smykałkę do melodii. Troszkę bardziej rockowy jest spokojniejszy "Hologram". Moim faworytem jest "Heatless Madness", który brzmi troszkę jak Beast in black. Utwór szybko wpada w ucho i to jest prawdziwy killer. Podobne emocje wywołuje nowocześnie brzmiący "Waterfall". Popisy gitarowe w energicznym "Apex" czy "The man and the elements". Płytę zamyka również lekki i chwytliwy "The dark delight", który również mocno czerpie z twórczości Abba.

"The dark delight" to bardzo dobrze wyważony album pomiędzy zadziornym hard rockiem, a przebojowym i melodyjnym heavy/power metalu. To płyta urozmaicona, lekka, dynamiczna i zarazem bardzo przebojowa.  To kolejny mocny album tej szwedzkiej formacji. Prawdziwa perełka.

Ocena: 9.5/10

2 komentarze:

  1. Płyta jest wprost perfekcyjna! Każdy z członków dał z siebie wszystko i to słychać! Warto jednak dodać, że płyta w sumie ma 13 utworów, bo posiada bonus tracka w postaci świetnego, ostrego "The Shoulder Devil". I nie zapominajmy o "From Sound To Silence" z GG6 - połączenie głosu Nilsa i growlu Henrica to złoto :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Tutaj pełna zgodność. Świetna plyta

    OdpowiedzUsuń