niedziela, 15 maja 2022

EVERGREY - Aheartless portrait :the orphean testament (2022)


Pośpiech nigdy nie jest dobry doradcą. Czy tym razem szwedzki Evergrey nie wydał za szybko nowego materiału? Jeszcze nie doszedłem do siebie po wrażeniach ze znakomitego"Escape of the phoenix" a tu rok po premierze band wraca z nowym albumem. "A heartless portrait: the orphean testament" to już 13 album w dyskografii tej zasłużonej formacji. Oczywiście band dalej trzyma się progresywnego power metalu, dalej czaruje ozdobnikami, ciekawymi aranżacjami i mrocznym, melancholijnym klimatem, choć nie ma tej klasy co poprzednie dwa albumy.

Jasne, nie zmienia to faktu że Evergrey nagrał bardzo dobry i dojrzały album, gdzie dostajemy szereg ciekawych i wciągających motywów. Tylko tym razem jest sporo stonowanych dźwięków, jest więcej progresywnego metalu, więc złożonych melodii, a cała przebojowość i moc z poprzedniego krążka troszkę uleciała. Henrik i Tom dwoją się i troją by album był atrakcyjnym pod względem partii gitarowych. Jak dla mnie za mało konkretów i drapieżności. Troszkę się robi ospale momentami. "Save us" to otwieracz, który nieco ukazuje pewne wady tego krążka. Jest progresywnie, ale jakoś wykonanie nie do końca do mnie przemawia. Ciekawszy w swojej konstrukcji jest "midwinter Calls" i tutaj w końcu jakaś ciekawa melodia i bardziej pomysłowy riff. Dzieje się znacznie więcej, to na pewno. Podniosłość i epickość to zalety nastrojowego "Call out of the dark", z kolei "The orphean testament" zaskakuje rozmachem i większą dawką power metalu.Na plus zaliczę też bardziej energiczny "Blindfolded" czy melodyjny "heartless".


Brzmienie pierwsza klasa i ta klimatyczna okładka robią wrażenie. Aranżacje stoją również na wysokim poziomie. Niby Evergrey gra swoje, ale kompozycje nie rzucają na kolana jak te z poprzednika. Kawał porządnego progresywnego power metalu, który został zarejestrowany przez doświadczony band który niskim wkładem nagrał kolejny wartościowy album. Nie jest to ideał, ale wstydu kapeli nie przynosi.

Ocena: 7/10

4 komentarze:

  1. Nigdy nie mogłem przekonać się do tego zespołu, a próbowałem wielokrotnie, wracając do ich płyt... i wciąż zero chemii między nami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przekonał w pełni do tej kapeli poprzedni krążek 😁

      Usuń
  2. O ile Atlantic był magiczny, Phoenix średni, tak Portrait mnie nie przyciągnął do siebie zupełnie niczym. W Atlantic ten smutek i emocje były wyczuwalne tzw. środkowym uchem, w Phoenixie był płacz jakby im faktycznie ten fenix zwiał, natomiast portret? Portret nie ma zupełnie nic, popłuczyny poprzednich dzieł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie rzuca na kolana ten album. Nowy Evergrey trochę już wyczerpuje formułę, mogliby wykonać zwrot i nagrać coś w stylu Recreaction Day :)

    OdpowiedzUsuń