niedziela, 29 maja 2022

CIRCLE OF SILENCE - Walk Through Hell (2022)


 "Walk through Hell" to już 4 album w dorobku niemieckiej formacji Circle of Silence. Niemiecki band działa od 2005r i tworzy bardzo udany miks heavy metalu i power metalu. Każdy kto kocha muzykę pokroju Brainstorm, Mystic Prophecy czy Primal Fear ten szybko odnajdzie się w świecie Circle of Silence.  Poprzedni krążek "The crimson throne" skradł moje serce i liczyłem, że band uda się nagrać równie udany album. Ta sztuka się udała i jest to jeden z ich najlepszych albumów, szkoda tylko że sukcesem nie może się cieszyć basista Bjorn Boehm, który zmarł 4 kwietnia tego roku. Godne pożegnanie z fanami, bo płyta jest niezwykle udana.

Mroczna okładka, mocne, ciężkie brzmienie to już taki standard w Circle of Silence. Band dalej idzie ścieżką obraną na poprzednim wydawnictwie. Nowy album przede wszystkim wypchany jest mocnymi riffami, ostrymi i wciągającymi solówkami. Każdy kawałek niesie ze sobą chwytliwe melodie, tak więc nie ma miejsce na nudę.  Christian i Tobias to doświadczenie gitarzyści, którzy wiedzą jak stworzyć ciekawe riffy i godne uwagi solówki. Ich współpraca bardzo dobrze się układa i to przedkłada się na jakość. Słychać od pierwszych dźwięków, że to rasowy heavy/power metal. Nie byłoby Circle of Silence gdyby nie charyzmatyczny wokalista Niklas, który nadaje całości odpowiedniego dźwięku. Właściwy człowiek na właściwym miejscu i jakoś ciężko mi sobie wyobrazić innego wokalisty w tej roli.

Sam materiał jest poukładany i dostarcza sporo frajdy. "Prisoner of Time" już na dzień dobry atakuje nas chwytliwą melodią i dużą dawką zadziornych partii gitarowych. Mocne wejście i to mi się podoba. Ileż energii niesie ze sobą killer w postaci "United". Znów mocne uderzenie i ciekawe popisy gitarowe. Panowie dobrze czują stylistykę z pogranicza power metalu i heavy metalu. Podobne emocje wzbudza na pewno zadziorny "At war with yourself", czy mroczny "I want more", który również mocno czerpie z Primal Fear. Warty odnotowania jest killer w postaci "Far beyond the sun" i szkoda tylko że zamykający "God is a machine" jest tylko dobry.

Circle of Silence znów nagrał bardzo przemyślany i dopracowany album. Długi czas oczekiwania był, ale warto było. Jest moc, jest dbałość o detale i nie brakuje ciekawych melodii. Troszkę mi brakuje większego urozmaicenia i czegoś może bardziej zaskakującego? Z pewnością płyta godna uwagi i mam nadzieje, że band się pozbiera po śmierci Bjorna i będzie dalej nagrywać tak udane wydawnictwa.

Ocena: 8.5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz