piątek, 21 kwietnia 2023

BLOOD STAR - First Sighting (2023)


 Zawsze marudziłem, że oddałbym wszystko żeby przeżyć lata 80 i przeżywać na bieżącą te wszystkie znakomitości jakie powstawały w tamtym czasie. To był złoty czas dla heavy metalu, ale w obecnych czasach też zdarzają się przypadki, gdzie rodzą się zespoły, które żyją latami 80. Obierają za cel właśnie odtwarzanie muzyki tamtego okresu, dając od siebie pomysłowość i dbałość o detale, a przede wszystkim miłość do heavy metalu lat 80.  Amerykański Blood star działa od 2017r ale dopiero teraz wydał swój debiutancki album "First Sighting". Co ciekawe płyta okazała się w podobnym czasie co inne nowości w podobnych klimatach. Century, Smoulder czy Sintage, a słuchając ich muzyki można odnieść wrażenie, że poza wpływami NWOBHM, Iron Maiden, Saxon, można doszukać się czegoś z Visigoth czy Night Demon. Jakie te wpływy by nie były i czego bym tu nie napisał, dla was ważne jest jedna kwestia. To płyta, której nie można pominąć.

Klimat lat 80 to jest główny składnik muzyki Blood Star. Okładka pełna klimatu i tej magii lat 80. Podobnie przygotowane brzmienie, które nieco surowe i takie przybrudzone od razu daje nam sygnał co gra w duszy tej kapeli. Strzałem w dziesiątką okazało się postawienie na kobiecy wokal, bowiem Madeline Smith potrafi budować klimat i dodać heavy metalowego pazura. Momentami potrafi nam przypomnieć o starych dobrych czasach Doro Pesch w Warlock.  Wpływy Visigoth są jak najbardziej na miejscu, bo w składzie jest gitarzysta Jamison Palmer i basista Noah Hadnutt, których kojarzymy z owym zespołem. Jamison to uzdolniony gitarzysta,  który potrafi zauroczyć swoją gra i pomysłami. To za jego sprawą muzyka nabiera jakości i tej drapieżności. Nie trzeba więcej argumentów, by docenić ten band.

Minus? 32 minuty muzyki w 8 kawałkach, ale przecież w latach 80 to było na porządku dziennym. Zapinamy pasy i zabieramy się w podróż z Blood Star. Pierwszy na ogień idzie "All for Nothing" i tutaj mamy do czynienia z rasowym przebojem. Jest lekko, troszkę hard rockowo i z dużą nutką nwobhm. Klasa, a proszę o jeszcze więcej. Prosty w swoich motywach wydaje się "Fearless Priestess", który ma nam przypomnieć stare dobre czasy Judas Priest, Warlock czy Accept. Niby wszystko oklepane, znane, ale jest uśmiech na twarzy i znów dałem się kupić. Band przyspiesza w "No one Wins" i tutaj jest pazur, energia i dynamit. Echa Warlock oczywiście że są, ale nie tylko. Jednak potrafią też zaskoczyć w szybszym tempie. Troszkę słabszy wydaje mi się "The Observes", a może to wina wokali Palmera, który użyczył tutaj swojego głosu? Instrumentalny "Dawn Phenomenon" to utwór, który budzi niepokój, może i strach, ale wpisuje się w klimat i styl płyty. Brawo Blood Star. Dalej mamy "Cold Moon", który przemyca sporo elementów NWOBHM, ale tez troszkę może i hard rocka. Brzmi to bardzo naturalnie, jakby faktycznie powstało w latach 80. Jednym z moich ulubionych kawałków na płycie jest niezwykle rytmiczny i rozbudowany "Going Home". Na sam koniec znów petarda, tym razem "Wait to Die". Band pokazuje pazur i swój ogromny potencjał.

Debiut? To słabe słowo, bo band brzmi jakby grał od lat i miał za sobą kilkanaście płyt. Band nie był głośno reklamowany w metalowym światku, a szkoda bo niektórzy mogli przespać ich premierę. Wypatrujcie krwawej gwiazdy, bo to zespół o klasie światowej, który idzie podbić heavy metalowy świat. Mają szansę tego dokonać. Wystarczy posłuchać "First Sighting", by się przekonać o czym mówię.

Ocena: 9/10

4 komentarze:

  1. One of the biggest surprises not only of this year but of the last 5 years. Strong contenter for album of the year

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli chodzi o legendarne lata 80-te, to tak naprawdę nie ma czego żałować. Płyt w Polsce było mało, wszystkie z radia przegrywane, zespoły limitowane i cenzurowane przez radiowych prezenterów ( albo kogoś innego ). Oryginalne płyty z zachodu to mieli tylko nieliczni. Słuchając Iron Maiden, Saxon, Rainbow, Judas Priest i innych wykonawców, których płyty raczyli udostępnić prezenterzy, czy miało się poczucie, że ma się do czynienia z legendą ? Wolne żarty, było tak jak dzisiaj, słucham Gatekeeper, Blood Star, Archon Angel i innych ( a w tej właśnie chwili Sintage ) to albo się to podoba, albo nie. No może poza Black Sabbath, bo ci to naprawdę już wtedy robili różnicę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystko jest tutaj tak pięknie poukładane, genialne brzmienie, udane kompozycje, i ten wokal, który do tego grania leży jak ulał, razem tworzą naprawdę wybuchową i wysmakowaną w swojej prostocie mieszankę. Fantastyczna płyta !

    OdpowiedzUsuń
  4. Na KIT zagrali jeden z lepszych koncertów imprezy, niestety z jakiegoś dziwnego powodu zapomniałem nabyć ich CD, a w Polsce niestety trudno o ten krążek :/

    OdpowiedzUsuń