niedziela, 2 kwietnia 2023

LAST IN LINE - Jericho (2023)


 Pierwotnie amerykański Last In Line to był band, który powstał w celu złożenia hołdu muzyce Dio. Postanowili grać kawałki z pierwszych 3 płyt, w których udział mieli Vinnie Appice, Jimmy Bain, Claude Schnell i Vivian Campbell.. Wszystko zaczęło się w 2012r i z czasem tribute band przerodził się w prawdziwy zespół, który zaczyna tworzyć swoją własną autorską muzykę.  W 2016r ukazał się naprawdę udany i dojrzały "Heavy Crown", który rzeczywiście zabrał nas do czasów Dio i znakomitych pierwszych płyt. Kopii i takiego geniuszu może nie było, ale płyta robiła wrażenie. Druga to wg mnie pomyłka. Nie ma już od bardzo dawna Schella, a Jimmy Bain zmarł. Band dalej gra, dalej tworzy i przed nami album nr 3 zatytułowany "Jericho". Szok i nie dowierzanie, bowiem band wraca do stylu i poziomu z debiutu. Kto wie może to jest płyta na miarę tytułu najlepszej płyty Last in Line?

Wokalista Andrew Freeman to nie drugi Ronnie James Dio. Nie ma takiej mocy i siły przebicia, ale to specjalista od muzyki z pogranicza heavy metalu i hard rocka. Ma charyzmę, technikę i wszystko to co trzeba, żeby błyszczeć. Robi swoje i nadaje całości klimatu płyt Dio, ale jednocześnie zabiera muzykę Last in Line na troszkę inne tory. To może i dobrze, bo ciężko stworzyć drugi raz to co Dio. Nowy album przemyca sporo patentów z tamtego okresu Dio. Słychać zapożyczenia czy nawiązania do tamtych nieśmiertelnych kawałków.

Co mnie osobiście szokuje, to fakt że płyta liczy 55 minuty i 12 utworów, a wcale nie nudzi i nie zniechęca do zagłębiania jej. To płyta tym razem dopracowana, przemyślana, pełna świeżych pomysłów, jednocześnie pamiętając o przeszłości i w jakim celu powstał Last In Line. Dalej słychać ten hołd dla Dio i jego wpływ na Last In Line. Tylko tym razem same pomysły są ciekawe, a aranżacje potrafią wbić w fotel. W końcu Vivian Campbell przypomniał sobie jak grać heavy metal z pazurem, jak grać kawałki które ocierają się o czasy gry w Dio. Brzmi to naprawdę lepiej niż jego wyczyny na "II'' czy  ostatnich płytach Def Leppard. Dobrze wprowadza nas "Not Today Satan". Znakomity miks heavy metalu i hard rocka. Klimat lat 80 jest, a mimo to brzmi to współcześnie i świeżo. W fotel wbija na pewno stonowany i taki oldschoolowy "Ghost Town", który mocno nawiązuje do twórczości Dio. Brakuje mi dzisiaj takiego rasowego hard;n heavy jaki prezentuje tutaj Last In Line. Dobrze wypada też taki zadziorny "Bastard Son", gdzie znów band znakomicie wyważa balans między heavy metalem, a hard rockiem. Wyrazisty riff i ciekawe aranżacje sprawiają, że kawałek zapada w pamięci. Dobry start "Jericho", a to dopiero początek. Coś z Ac/dc można wyłapać w stonowanym "Dark Days", ale to bardzo udany hard rockowy kawałek. Echa "Last in Line" Dio można uchwycić w "Do the Work" i nawet spokojny początek jakoś tak znajomo brzmi. Troszkę szaleństwa mamy w "Hurricane Orlagh" czy w energicznym "Walls of Jericho", który pokazuje że w tej kapeli naprawdę drzemie potencjał i stać ich na heavy metalowy utwór z prawdziwego zdarzenia. Dobra robota! Dalej mamy równie ciekawy i łatwo wpadający w ucho "Story of My life". Nie trafia do mnie ballada "We dont run", nijaki "Something Wicked". Na koniec mamy "house party at the end of the world", który dość mocno bazuje na "we rock". Bardzo udany kawałek, który ma pazur i feeling lat 80.

Doczekałem się w końcu konkretnego albumu od Last In Line. "II" to była pomyłka, a debiut to oczywiście była wartościowa płyta, ale brakowało mi ostatnio takiej mieszanki heavy metalu i hard rocka, z wyraźnymi wpływami wczesnego Dio. Bardzo dobra robota i album imponuje jakością i naprawdę udanymi kompozycjami. Śmiem twierdzić, że to najlepszy album Last In Line. Płyta na pewno warta polecenia.

Ocena: 8.5/10

2 komentarze:

  1. Weterani w bardzo dobrej formie, a płyta z przewagą starego dobrego hard rocka, ja nawet słyszę jakieś echa bluesa. Cóż, chłopaki grają to, co im w duszy gra, czasu się nie cofnie, ale powspominać można, chociaż ta muzyka jest ciągle żywa i ma się dobrze. Ach, ten riff w ,,Story of My Life,, to będzie jeden z moich przebojów roku w ciężkiej muzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie się tego słucha.Ja i Dio 🤘jesteśmy na tak.Zrobcie miejsce i zaproście ich do stołu.

    OdpowiedzUsuń