piątek, 12 stycznia 2024

THE GRANDMASTER - Black Sun (2024)


 Projekt muzyczny The Grandmaster, który wykreowała wytwórnia Frontiers Records został bardzo dobrze przyjęty. Nic dziwnego, w końcu "Skywards" z 2021 to udana mieszanka melodyjnego metalu i hard rocka. Czas na porcję nowej muzyki i najnowszy album zatytułowany "Black Sun", kontynuuje to co było wypracowane na poprzednim wydawnictwie. Tak więc dostajemy po raz kolejny mieszankę melodyjnego metalu, hard rocka czy gdzieś tam może i power metalu. Jest nazwisko Del Vecchio, który odpowiada za klawisze i aspekty kompozytorskie. Jest oczywiście Jens Ludwig, który odpowiada za intrygujące partie gitarowe. Zmiana nastąpiła w sferze wokalu. Per Johansson został wybrany na następce i trzeba przyznać, że wniósł sporo świeżości. Tak się zrodził album, który zasługuje z pewnością na uwagę.

Per potrafi czarować swoim głosem i pasuje do stylistyki jaką prezentuje The Grandmaster. Momentami przypomina Jorna Lande co jest miłym dodatkiem. Płyta jest urozmaicona, ma kilka znakomitych momentów, ukrywa też sporo hitów, ale jako całościowo to znów nie jest idealnie. Bywają słabsze momenty, czy lekkie przynudzanie. Zabrakło gdzieś wiary i przekonania, że płyta może siać zniszczenie. Mimo swoich wad, pewnych niedociągnięć to wciąż płyta z górnej półki.

Okładka tym razem jest tania i bez pomysłu. Brzmienie takie typowe dla tej wytwórni, obyło się bez fajerwerków. Co jest mocnym atutem tego wydawnictwa to właśnie zawartość. Można delektować się energicznym i rozpędzonym "Black Sun", który nawiązuje do power metalowych korzeni Jensa Ludwiga. Prawdziwa petarda. Mroczny i zadziorny "Watching The End" pokazuje, że band potrafi odnaleźć się w nowocześnie brzmiącym melodyjnym heavy metalu. Tak tworzy się hity. "While the sun goes down" przemyca jeden z najlepszych refrenów na płycie. Fanom melodyjnego power metalu przypadnie do gustu dynamiczny "Heavens Calling" i właśnie w takich kawałkach band wypada najlepiej. Jest moc! Sporo hard rocka mamy w "Im alive" czy "Soul Sacrifice".

Dobrze jest widzieć, że Jens Ludwig wciąż gra i wciąż tworzy muzykę. The grandmaster pokazuje już po raz drugi, że potrafią grać i tworzyć ciekawą i wciągającą muzykę. Znajdziemy tu hity, pomysłowe riffy i wszystko to co jest istotne w melodyjnym metalu. Warto było czekać 3 lata na nowe dzieło. Panowie kawał dobrej roboty!

Ocena: 8/10

2 komentarze:

  1. Bardzo dobra płyta, w sam raz na początek nowego roku. Cieszy, że Jens nadal gra i tworzy muzykę na wysokim poziomie. Może i zabrzmi to nieco kontrowersyjnie ale ta płyta bardziej wypełnia mi pustkę po zawieszeniu działalności Edguya niż ostatnia Avantasia (choć Paranormal... to nadal album solidny)

    OdpowiedzUsuń
  2. Płyta od stycznia dostępna, a ja dopiero teraz wysłuchałem jej w całości. Warto było, doskonałe brzmienie i wykonawstwo, kapitalny wokal i intrygujące klawisze, romantyczne refreny i mocarne brzmienie. Gdyby tak złagodzili to mocarne brzmienie i jeszcze bardziej wyeksponowali refreny i klawisze, rządzili by w niejednym komercyjnym radyjku. Na szczęście nie pokusili się...

    OdpowiedzUsuń