piątek, 26 stycznia 2024

DUNWICH RITUAL - The Weird Tapes Sessions (2024)


 Dunwich Ritual przypomina czasy lat 80, czasy kaset i wszelkich podziemnych demówek. Debiutancki album tej francuskiej formacji nosi tytuł "The weird Tapes Sessions", który został zarejestrowany podczas 3 różnych sesji w roku 2022. To soczysty heavy/speed metal, który nastawiony jest na klimat grozy. Nic dziwnego, bo można wyczuć wszędobylski klimat HP Lovecrafta, co jest sporą zaletą. Kto kocha surowość, brud, szorstkość i starą szkołę speed metalu ten powinien posłuchać co gra francuski Dunwich Ritual.

Nie znajdziecie tutaj super brzmienia i jakiś technicznych nowinek. Wszystko brzmi jakby zostało zarejestrowane w garażu i to jest urok tego wydawnictwa. Brzmi to jakby zostało zarejestrowane w latach 80 i ten klimat daje osobie znać. Okładka nijaka, mroczna, może nawet doom metalowa też ma powiązanie z zawartością. Wokalistka Vega nie grzeszy techniką czy jakiś super głosem, ale pasuje do tego surowego grania. Na największe pochwały zasługuje gitarzysta Thosz, który dwoi się i troi by materiał był melodyjny i bardzo gitarowy. Swoje zadanie wypełnił.

Co za piękno intro tutaj mamy. "A red Dawn" mógłby zdobić ścieżkę dźwiękową jakiegoś horroru Johna Carpentera. Nic dodać, nic ująć. Czysta perfekcja.  Odpalamy "Hyperborean Rites", który brzmi jak Running wild z pierwszych dwóch płyt, tylko że na sterydach. Kicz? Może i tak, ale coś w tym oldschoolowego jest. Zwłaszcza, że na tle tych techniczne dopieszczonych płyt robi to wrażenie. Mroczny klimat daje o sobie znać w zadziornym "The Sinking City", który znów dostarcza sporo frajdy, zwłaszcza jeśli lubi się melodyjny speed metal z lat 80.W podobnej stylistyce utrzymany jest "Paleogean Megatropolis", gdzie znów postawiono na szybkość. Jest też stonowany "Dunwich Ritual", a także rozpędzony "Winged Death", gdzie znów słychać coś z Running wild. Na koniec 8 minutowy "The spectral/The horrror" i znów dostajemy jazdę bez trzymanki.

Nie jeden słuchacz odpadnie przy tej płycie. Nie ma tutaj niczego nowego, wieje wtórnością, a technicznie sporo rzeczy kuleje. Jakiś urok w tym wszystkim jest i płyta jest miłym czasoumilaczem. Daleko do ideału i daleko do silnej konkurencji w kategorii heavy/speed metal. Potencjał jest i będę wypatrywał poczynania tej francuskiej formacji. Płyta na pewno warta uwagi.

Ocena: 7/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz