czwartek, 11 stycznia 2024

CATHUBODUA - Interbellum (2024)


 Po 5 latach przerwy belgijski band o nazwie Cathubodua powraca z nowym albumem zatytułowanym "Interbellum". Troszkę przykre, że po takiej przerwie band zmajstrował tylko 30 minut nowej muzyki. Dziwne, że sam album trafił do kategorii pełnometrażowego albumu, a nie mini albumu. Płyta ukaże się 23 lutego tego roku nakładem Massacre Records. Każdy kto gustuje się w symfonicznym metalu i kocha kobiece głosy pokroju Floor Jansen ten śmiało może wypatrywać nowego dzieła belgijskiej formacji.

Siła tej płyty w melodiach, aranżacjach, w dynamice i urozmaiceniu. Słychać od pierwszych dźwięków, że band gustuje w wszelkich odmianach symfonicznego metalu. Tu nie tylko elementy power czy heavy metalu słychać. Robi to wrażenie od pierwszego kawałka, aż do końca. Band spiął się i nagrał dojrzały i przemyślany album, który bardzo szybko się chłonie. Znajdziemy tutaj sporo pięknych ozdobników, smaczków, które tylko zwiększają ostateczną wartość muzyki tutaj zawartej. Sama kapela przeszła ostatnio lekkie zmiany i tak pojawił się nowy perkusista Herald Bouten i gitarzysta Tom Van Den Bosschelle.  Zmiany zmianami, ale warto pochwalić duet gitarzystów, którzy stawiają na chwytliwe melodie, wyraziste riffy i pomysłowe solówki. Dużo dobrego się dzieje w tej kwestii i cały czas czymś band próbuje nas zaskoczyć. W dodatku wokalista Sara wypada naprawdę przekonująco i jest również ważnym elementem tej układanki. Bez niej band zatraciłby swój charakter i może nieco komercyjny wydźwięk.

Płyta zawiera 6 kawałków i pierwszy z nich to podniosły, niezwykle energiczny "Effigy of aftermath", który ma motorykę power metalową. Słychać też coś z melodyjnego death metalu, coś z folk metalu i mieszanka wyszła wybuchowa z tego. Zupełnie inny jest "Foretelling", gdzie band stawia na nastrój, na nieco folkowy wymiar. Lekki i przebojowy kawałek, który potrafi zapaść w pamięci. Band pokazuje pazur w zadziornym "Will Unbroken", gdzie znów udaje się przemycić ciekawe partie melodyjne i dawkę przebojowości. Proste motywy, a cieszą. Szybszy i bardziej dynamiczny jest "Amidst Gods", gdzie znów band stawia na power metal wydźwięk. "The mirror" za spokojny i jakiś taki nijaki. Finał to 8 minutowy "Goddess fallacy", który nieco został wydłużony na siłę. Zawiera kilka ciekawych melodii i motywów, wiec zakończenie na plus.

Cathubodua nagrał solidny album, który miło się słucha i potrafi dostarczyć frajdy. Nie dochodzi do większego przeżywania tej muzyki, nie ma fajerwerków czy ekscytacji. Ot co solidna porcja symfonicznego metalu, który na pewno wstydu zespołowi nie przynosi. Ba, może się nawet spodobać potencjalnemu słuchaczowi.

Ocena: 7/10

2 komentarze:

  1. Każdy ma swoich ulubionych wykonawców. Blaze Bayley, to jeden z moich faworytów, od zawsze. ,, Circle of Stone,, to rozumiem zapowiedź nowej pyty, a to ,, a capella,, w tym króciutkim utworze mogło by trwać i trwać... No i mam pierwszy singielek w 2024.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bardzo udany ten nowy kawałek Blaze'a🙂 na pewno obczaje całość

      Usuń