wtorek, 26 marca 2024

ACHELOUS - Tower of High Sorcery (2024)


 Macie ochotę na więcej świetnej muzyki? Nie macie dość płyt z górnej półki? Tych ostatnio jest pełno, a do tej listy należałoby wpisać najnowsze dzieło greckiej ekipy Achelous. Ich przygoda rozpoczęła się w 2011r i od tamtej pory wydali 3 wydawnictwa. Najnowszy zatytułowany "Tower of High Sorcery" ujrzał światło dzienne 22 marca tego roku i jak dla mnie to jest najlepsze dzieło greckiej formacji.

Warto zaznaczyć, że w 2022r powrócił do zespołu gitarzysta Haris Dinos, a sam band kontynuuje to co prezentował już wcześniej, czyli epicki heavy metal z nutką power metalu. Przede wszystkim w muzyce Achelous rządzi klimat, dostojność, rozmach, epickość, a w dalszej części melodie czy objawy przebojowości. Tak to już jest z tą grecką sceną metalową, to zawsze muzyka która ma przemówić do naszej duszy, ma podziałać na zmysły i stworzyć coś wyjątkowego. Greckie zespoły mają smykałkę do tego typu rzeczy. Warto wyróżnić utwory, gdzie pojawiają się goście. Nastrojowy, akustyczny "Pegan Fire" z gościnnym udziałem Anastasia Megalokonomou. Prawdziwa magia i niesamowity nastrój. Harry Conklin pojawia się w przebojowym i bardzo energicznym "Into The Shadows". Co za petarda! Z jednej strony klasycznie, troszkę może w kierunku us heavy/power metalu, ale z drugiej strony czuć powiew świeżości. Nie brakuje ciekawych i wciągających melodii, co potwierdza "Dragon Wings". Więcej mroku, ciężaru mamy w "Istar", gdzie band ociera się nawet o doom metal. Ileż energii i drapieżności ma w sobie rozpędzony "The Oath". Jest pazur, polot i przebojowość. Grecka formacja błyszczy i pokazuje w jak świetnej formie jest. Melodyjny, stonowany heavy metal można uświadczyć w majestatycznym "Tower of High sorcery", który przemyca patenty Black Sabbath z ery Tony Martina, coś z "Stargazer" Rainbow, czy Axela Rudi Pella, a wszystko polane sosem doom metalowy. Piękna rzecz! Epickość, rycerski charakter to atuty stonowanego "Fortress of Sorrow". Punktem kulminacyjnym jest 9 minutowy kolos w postaci "When the angels Bleed". To idealnie zwieńczenie całości i podsumowanie stylu i jakości jaki reprezentuje z sobą Achelous. Pięknie układa się w współpraca między gitarzystami. Brawo dla Mavrommatisa i Dinosa, że nie idą na łatwiznę i chcą stworzyć przepiękne melodie i złożone motywy gitarowe. Całości mocy i charakteru dodaje niesamowity głos Chrisa Kappasa. Gość sieje zniszczenie od pierwszych sekund.

Kto szuka prostych dźwięków, łatwo wpadającego w ucho heavy metalu, ten poczuje się zagubiony. Trzeba będzie dużo czasu i pracy, aby taki słuchacz poczuł potęgę tej płyty. Z kolei miłośnicy bardziej złożonej muzyki, gdzie nie ma oczywistych rozwiązań, jest próba stworzenia wyjątkowego klimatu i pewniej głębi. Ten poczuje się jak w domu. "Tower of high Sorcery" to płyta pięknych dźwięków, gdzie liczy się rozmach, epickość i otwarcie bram do innego świata. Sama okładka też jest magiczna i przykuwa uwagę. Na długo z nami zostaje w pamięci, jak i sama muzyka. Najlepsza płyta Achelous.

Ocena: 9.5/10

2 komentarze:


  1. Ta muzyka rozkręca się niczym wir wodny, najpierw powoli, a później coraz szybciej wciąga nas w swoją przepastną, tajemniczą i piękną otchłań. Dwa pierwsze utwory to ten powolny wir, ale następna piątka, aż do ,,Pagan Fire,, , który zresztą dałbym na sam koniec płyty jako outro, to już jądro muzyki ACHELOUS. Mocarny w warstwie instrumentalnej, a zwiewny wokalnie ,,Istar,, ma też polski akcent, to melodia w środkowej, spokojnej części tego utworu ( ok.9 min. trwania płyty ), czy tylko ja słyszę tu znaną pieśń kościelną, ,,Nasze plany i nadzieje,, ? ,,The Oath,, to zagrany z wielkim polotem instrumentalny monument okraszony refrenem nie z tej ziemi. Kawałek tytułowy to epicki klasyk oparty na czterech kolumnach, dostojne tempo, kroczący śpiew, płacząca gitara i dyskretnie podany grecki folklor. ,,Fortress of Sorrow,, aż ocieka odwiecznym smutkiem świata, jak jedna z tych najpiękniejszych wielkopostnych polskich pieśni-bluesów. Ależ jazda w ,,Into the Shadows,, , jak ten wokal Conklina tu pasuje, i jaki kolejny genialny refren zaserwowali, a ,,When the Angels Bleed,, zagrali tak, że wymiękają... pardon, blakną anioły.

    Wielkiej Nocy, która wszystkich jednoczy
    i łaski Zmartwychwstałego rozsyła,
    z niej tylko radość, jak światłość prawdziwa,
    miłość, wiara, nadzieja i siła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaczynasz być denerwujący , załóż swój blog a nie wpierdalasz się przed zakąskę

      Usuń