piątek, 1 marca 2024

SUICIDAL ANGELS - Profane Prayer (2024)


 Samobójczy Anioł milczał, nie dawał znaków życia. Skryty w mroku szykował swój plan zemsty, plan wielkiego powrotu. 5 lat gromadził w sobie gniew, by w końcu uderzyć z podwójną siłą. Zazwyczaj dobrze jak band na spokojnie pracuje nad nowym albumem i pracuje nad czymś wyjątkowym. Pośpiech to zły doradca.  Grecki Suicidal Angels to poważny gracz na scenie thrash metalowej. Działają od 2001r i nie nagrali słabego albumu. Ilekroć pojawia się nowy album tej kapeli to już wiadomo, że szykuje się thrash metalowe święto. To jeden z tych zespołów, który goni legendy typu Slayer, Kreator, czy Exodus, a przy tym sam stał się żyjącą legendą. 5 lat to kawał czasu, ale trzeba przyznać, że warto było czekać na "Profane Prayer". Wiecie co? Może to śmieszne, ale to kolejna perfekcyjna płyta roku 2024. Suicidal Angels w najlepszym wydaniu i jak dla mnie to ich najlepszy krążek.

Oni zawsze grali na wysokim poziomie, zawsze z niezwykłą pewnością, drapieżnością. Tu się nic nie zmieniło, ale odnoszę wrażenie, że nowy album przemyca sporo patentów wyjętych z heavy metalu, momentami speed metalu. Płyta nastawiona na chwytliwe solówki, na ciekawe pojedynki gitarowe, łatwo wpadające w ucho riffy, czy refren, które sieją zniszczenie. Wybuchowa mieszanka i band stanął na wysokości zadania. "Profane Prayer" to bardzo energiczna, melodyjna i przebojowa płyta. Czego można chcieć więcej?

Jest ta typowa, klimatyczna okładka, jest mocne, zadziorne brzmienie, a przede wszystkim muzycy w szczytowej formie. Sekcja rytmiczna jest tutaj nie do zatrzymania. Gitarzyści Nick i Gus dwoją się i troją, by sporo się działo w sferze partii gitarowych. Jest agresja, ale i duża dawka melodyjności. Nie ma miejsca na nudę, czy chybione pomysły. Czysta perfekcja. Całość znakomicie spina zadziorny i charyzmatyczny głos Nicka. Jego głos pasuje do takiego grania, gdzie jest thrash metal z elementami heavy metalu.

Dawno, naprawdę dawno nie słyszałem tak świetnego otwieracza, jak ten tutaj na płycie. "When The Lions Die" zaczyna się tak nieco w stylu Death Angel, a potem nabiera szybkości i niezwykłej melodyjności. Kawałek ma coś z melodyjnego Kreator z ostatnich płyt, ale tutaj jest to zagrane z większą świeżością i pomysłowością. Solówki wgniatają w fotel i ten niosący i bujający refren. Cudo!  Nowy album to 9 killerów i to nie ma ściemniania i grania dla sztuki. Mroczny, bardziej techniczny "Crypts of Madness"  dalej imponuje agresją, klimatem lat 90. Co za mocarny i energiczny riff dostajemy w "Purified by Fire" i to jest thrash metal jaki kocham. Panowie grają z pasją i świeżością. Praca gitar jest imponująca i to słychać od pierwszych sekund płyty.  W "Deathstalker" pojawiają się znane nazwiska w postaci Tolis, Benardo i Karadimas. Słychać dobitnie elementy heavy metalu i band potrafi urozmaicić swój materiał. Klimatycznie zaczyna się tytułowy "Profane Prayer" i ten heavy metalowy feeling daje o sobie znać przez cały kawałek. Solówki niezwykle melodyjne i zapierające dech w piersi. Co za moc, pomysłowość i wykonanie. Tak się gra heavy metal wysokich lotów. Brać za przykład! Brutalny jest bez wątpienia "Return of the reaper" , z kolei "Guard of the insane" ma coś z niemieckiego, topornego thrash metalu. Czy można zaciekawić słuchacza przez 10 minut grając thrash metal? Suicidal Angels pokazuje, że tak. "The Fire paths of Fate" to taka wisienka na torcie. Sporo ciekawych zagrywek i urozmaiceń, a do tego ten heavy metalowy charakter.

Suicidal Angels zrobił swoje, a nawet więcej. Nagrał album bez błędny, przemyślany i dojrzały. Nie ma chybionych dźwięków i całościowo wszystko jest bardzo spójne. Jest agresja, świeżość i pomysłowo, a każdy utwór to rasowy killer. Jeden z ich najlepszych albumów w dyskografii, a może i najlepszy?Warto było czekać 5 lat na powrót samobójczego anioła, który po raz kolejny potwierdza swoją wyższość. Świetny album świetnego zespołu!

Ocena: 10/10

2 komentarze:

  1. Świetna płyta . dzięki za przypomnienie

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziś przesłuchałem po zakupie. Dobra płyta ale raczej nie dałbym jej aż tylu punktów.

    OdpowiedzUsuń