czwartek, 18 sierpnia 2011

CAIN'S OFFERING - Gather The Fainthful (2009)

Płyty takie jak ta , muszę przesłuchać kilka razy po to żeby wydać dobry osąd , bo nie chciałem zbyt pochopnie pod chodzić do tego krążka. Cains Offering to niby debiutancki zespół ,pisze niby bo tak naprawdę tworzą go doświadczeni muzycy którzy grają lub grali w znanych finlandzkich zespołach: Sonata Arctica, Stratovarius oraz Wintersun, i przyznam się że jest to skład zespołów który jakoś nie należą do moich najbardziej lubianych , jednak obok tego nie można było przejść obojętnie, bo tak naprawdę po cichu liczyłem coś na miarę RR " new Era".I chyba zbyt dużo oczekiwałem ,bo przecież kto niby miał stworzyć taki killerski materiał? No niestety nie ma nikogo kto by napisał utwory które byłyby arte uwagi. „Gather The faithful” bo tak się zwie debiutancki album tego zespołu, został wydany w 2009 roku, po tym jak Jimi liimitainen odszedł z Sonaty Arcticy. Wszystkie utwory są autorstwa tego pana, więc fanom Sonaty przypadnie do gustu, a skoro ja nim nie jestem to czy ten album zasługuje w ogóle na uwagę ? ...

No właśnie skupimy się teraz na odpowiedzi na to pytanie.
Produkcja albumu stoi na wysokim poziomie, ale brzmienie to przecież nie wszystko, ważniejsze dla mnie są kompozycje, a mamy ich tutaj 10, trwające około 45 minut.
I jest to w głowni materiał utrzymany w stylizacji Stratovariusa czy też Sonaty Arctica, za którymi niezbyt przepadam. Pojedyncze utwory tak, ale całe albumy to już nie lada wyzwanie dla mnie.
Już otwieracz „My Queen of Winter” - to dobry utwór, ba nawet jeden z najlepszych na krążku. Nie ma w tym za grosz oryginalności, ale miło się go słucha. Bardzo melodyjny i łagodny ,ale nie można było się spodziewać czegoś cięższego. No bo jak skoro zespół tworzą muzycy Stratovariusa i Sonaty arcticy. Najwięcej jest Sonaty i tutaj nawet Koltipelto stara się śpiewać niczym Kakko. Jest to melodyjny power metal i przyjemny w odsłuchu. Zespół nie szczędzi w tym kawałku słodkich melodii, ładnego brzmienia i takiego ciepłego refrenu, który na swój sposób chwyta. Co mnie najbardziej ruszyło w tym utworze, to podniosłość i dynamika podczas solówek.
Niestety już zaczynam się nudzić przy drugim utworze, tak przy drugim którym jest „More Than friends” dla mnie zbyt melancholijny momentami, jakiś taki ni jaki, refren totalnie beznadziejny, i właściwie jedynie partie gitarowe są warte uwagi,ale rewelacji nie ma. Wszystko tutaj jest nieco zbyt łagodne i takie romantyczne. Ogólnie dobra rzecz i nic ponadto. Refren też nawet okazyjny jak na takie granie. Tylko dobry jest też również 6 minutowy „Oceans of Regret”- wiem wiem , że stawiam chyba za duże wymagania temu zespołowi i jego członkom, ale żeby się nie pokusić i stworzyć nieco świeższy materiał ,stworzyć coś co by zaskoczyło, a nie opierać na tych samych patentach, no żeby chociaż to było zrobione z głową i żeby by było niszczące ,niestety tak nie jest. Przy tupać nóżką można ,ale to wszystko, gwarantuje że podobnie tak jak ja nie wiele wyniesiecie z tego albumu. Czy tutaj słychać np. godny polecenia refren, czy też nietypowy riff? Niestety nie.,ot co dobrze zagrany utwór w kategoriach rzemiosła. Jest gdzieś ciekawy pomysł na nieco szybsze granie i ciekawy riff, jednak wszystka przepada w gąszczu średniej klasy grania, ale dla fanów fińskich zespołów zabawa przednia. Dopiero 4 utwór, a ja już mam dość tego albumu i tego co prezentuje - a najgorsze co mnie mogło spotkać to dostać na dokładkę gniota w postaci „Gather The Faithful” I w takich momentach nie wiem co napisać. Mógłbym napisać długi esej o tym jaki ten utwór jest nudny ale daruje sobie bo " gówna się nie rusza". Warto zaznaczyć, że kawałek jest w całości instrumentalny i ciekawie wypadają te podniosłe momenty.
Into the Blue” tak jakby chciał a nie może być dobrym utworem, gdzieś wszystko się gubi w kolejnych sekundach. Nie ruszył mnie zbytnio. Czy to dalej jest Metal? Jak dla mnie krążek zaczyna zmierzać w stronę Aor. Ballada może i ciekawie zaaranżowana, może i ma chwytliwy refren, jednak to wszystko nie jest trwałe i szybko przemija.
Pozytywnie wypadł „Dawn of Solace” i choć jest oklepany i do bólu wtórny to jednak miło się go słucha i jest jednym z lepszych kompozycji na albumie. Szybka petarda w stylizacji Sonata Arctica i takiego granie chciałbym więcej na tym albumie. Równie dobry jest Thorn in My Side który od razu przypadł mi do ucha przez tą skoczność. Ciekawa jest też ta główna melodia, która brzmi jak melodia z gry na pegazusa. Średnio wypada natomiast 6 minutowy „Morpheus in a Masquerade” ,który lepiej się by prezentował w krótszej wersji. Oczywiście taką perełką jest Stolen Waters, który znów charakteryzuje się dynamika i energią, a album zamyka nudna ballada „Elegantly Broken”.

Chciałoby się rzec że to miał być pewniak w tym gatunku w roku 2009, taki skład, takie doświadczenie, a tutaj niespodzianka,oczywiście w złym tego słowa znaczeniu, no przynajmniej dla mnie. Ale fani sonaty czy też stratka nie powinni narzekać bo dostali album na pewno lepszy niż „Unia” i nie wiele gorszy od Polarisa. Czy przebił RR to zależy, RR na pewno nagrał nieco lepszy album, choć też album należy zaliczyć do wtórnych,a le przynajmniej milej mi się go słucha z powodu Kiske. Produkcja albumu nie powinna budzić zastrzeżeń. A i aranżacja utworów też całkiem dobra, jednak mnie się to nie podoba do końca, wszystko jest do bólu przewidywalne, sporo słabych kompozycji ,brak przebojów a może wpływ ma na to wszystko że nie wielbię stratka czy sonaty, ale to chyba błędna filozofia bo Polaris bardzo przyjemnie mi się słucha, tak samo jak Revolution Renaissance..Ten album po prostu nie ma nic do zaoferowania, no chyba że ktoś nie ma dosyć sonaty i stratka to proszę bardzo, płyta jak najbardziej dla was. Ale ja odradzam, szkoda czasu na ten krążek. Ocena 5/10 nie więcej i nie mniej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz